jestem po rozwodzie,ale nadal mieszkam z bylym mezem,ktory jest alkoholikiem.Pije codziennie,nawet 2 razy dziennie trzezwieje i nadal pije.Ma swoj pokoj a w nim jak w chlewie.On sam nie myje sie smierdzi w calym domu.Nie mam juz sil z nim walczyc o to by zglosil sie na leczenie.pracuje czasem ale wszystko przepija.Nie doklada sie do oplat,nie placi alimentow,ale ja mam zal. alim.Prosze mi doradzic co mam z nim zrobic?Czy moge go zglosic na przymusowe leczenie i jak to wyglada?
mozesz nie tylko zgłosić go na przymusowe leczenie ale również wnieść sprawę do sądu o eksmisję , ponieważ stwarza zagrożenie dla ciebie i twojej rodziny jak również nie partycypuje w kosztach utrzymania mieszkania. Dobrze by było gdybyś miała świadków to szybciej zakończy się sprawa twoim sukcesem. Dobrze jest również wzywać od czasu do czasu Policję na \"pasożyta\".
prosze skierować pismo do Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych - z reguły funkcjonują prze urzędzie miasta/gminy. Moze Pani też skontaktować się z pracownikiem socjalnym Ośrodka Pomocy Społecznej- pokieruje co dalej zrobić. Jeśli są awantury zakończone wezwaniem policji- wniosek moze złożyć policja.Komisja wezwie męża i skieruje na leczenie lub badanie stopnia uzależnienia. To bedzie już krok do rozwiązania problemu.Powodzenia...
Złóż sprawę o znęcanie się nad wami w prokuraaturze, wtedy gmina go eksmituje do mieszkania socjalnego w I kolejności. ja tak miałam i się go szybko pozbyłam
z tym przymusowym leczeniem to będzie problem ( nie ma już przymusowego leczenia ) może być sądowe zobowiązanie do leczenia ( z doprowadzeniem nawet).Tylko jak Twój były mąż przyjdzie trzeźwy, zobowiąże się do leczenia i będzie gdzieś się \" leczył\" dla picu , to nic już mu nie można zrobić....Chyba , że przemoc , interwencje Policji itd. Ale jeżeli tylko śmierdzi ,pije i sie nie myje to kiepsko.nawet z nazwaniem kogoś alkoholikiem trzeba uważać ( nie można się posługiwać tym terminem teraz jest - uzależniony od alkoholu...Ale zycze powodzenia
Dziś nie wytrzymałam psychicznie beznadziejności i braku perspektyw na odmianę.Każdego dnia w przez wspólne mieszkania przetacza się zapity były mąż.W domu znany od prawie 40 lat zaduch starego alkoholu.Nienawidzę tego.Dziś potłukłam wiele szkła żeby odreagować.Ludzie czy jedynym wyjściem z tej paranoi jest śmierć.Nie chce mi sie tak żyć ani dnia dłużej.
no no...myśle, ze to tylko dołek Joanny, która skutecznie wystraszyła pomagaczy- doradców...zapewniam,ze nie ma sytuacji bez wyjścia..ale życie z byłym mężem alkoholikiem to z pewnościa gehenna...aby poradzi sobie z tym problemem trzeba byc silnym..wyjsc z kregu wspóluzależnienia...to sie udaje...niezbędna jest pomoc specjalisty- terapeuty i często lekarza..głowa do góry..