Niestety,ale Wredna ma racje. Moja wieloletnia współpraca z sądami rożnego szczebla - i rejonowymi i okręgowymi,zawsze kończy sie wojną nerwów. I stosunkowo najlepiej jednak porozumieć się bezpośrednio z sędziami - o ile \"cerberzy\" w postaci asystentek,sekretarek itp - zechcą dopuścić. Nie raz interweniowałam z powodu ignorancji i arogancji tych ostatnich. O kuratorach nie wspomnę -jak tu ktoś zauważył-można nabawić sie alergii. Wydaje im się,że są władzą zwierzchnią wobec pracowników socjalnych.Wiele razy trzeba je było sprowadzać na ziemię i to dośc boleśnie. Przykład? Pamietam jak dzis telefon w dniu kobiet.Pani kurator zawodowy wykonała telefon,że wrodzinie X coś się chyba dzieje niepokojacego,matka według sąsaidów jest pijana,a dzieci bez opieki.W tle słychac było odgłosy imprezki wpełni rozkwitu. Zapytałam,co zatem jeszcze robi w sądzie,skoro coś się dzieje...była oburzona. Zapowiedzialam,że pracownik uda się na miejsce i oczekuję,że ona też tam dotrze. Była...nawet przed pracownikiem ops-ubrana w długie,jasne,eleganckie futro...cokolwiek nie pasujące na interwencję na melinie ;)Trudno!
Nie wszędzie tak jest.
Podejmujemy współpracę z Sądami i kuratorami- nie mogę narzekać. Natomiast byłem na jednej z konferencji ( kuratorzy, sędzia..) - gdzie o pr. socjalnych wypowiadano się w dokładnie takim tonie - jak tu teraz ....negatywnie
black
o nas wszyscy mówią źle bo się buntujemy za robotę za nich.
A jak nie zrobimy to i tak nasza wina. Kurator zawinił ale co tam to \" łpieka\" lekarza zawinił \" a co tam łopieka\"...itd