dowóz klientów OPS - Przemoc w rodzinie, Asystent Rodziny

  
Strona 1 z 2    [ Posty: 14 ]

Napisano: 21 sty 2015, 12:39

Czy wg Was asystent rodziny może swoim samochodem w ramach pomocy wozić podopiecznych ( w tym dzieci) ?
Katarzyna 123


Napisano: 21 sty 2015, 13:37

Ja na początku jasno dałam do zrozumeinia i kierownikowi i klientom, że jest to absolutnie wykluczone. To już nie byłaby pomoc, tylko wyręczanie moim zdaniem. Trezba rodzinę motywować żeby sami na własą rękę szukali kogoś kto ich zawiezie. W razie wypadku (nie z Twojej winy nawet) i tak ponosisz odpowiedzialność gdy któryś z klientów zostanie poszkodowany. To po pierwsze.
Po drugie, jak raz zawieziesz to czemu nie drugi, czemu nie ósmy, czemu nie na komisję, czemu nie do dentysty, do lekarza na zakupy? No przecież pani ostatnio zawiozła bez problemu i wszystko było dobrze. Nie wiesz jak to jest? Ludzie szybko do dobrego się przyzwyczajają.
Po trzecie, aż tak dużo zarabiasz żeby wydawać dodatkowe pieniądze na benzynę? Choćby Ci nawet klienci zapłacili to i tak późnije będą oczekiwać, że będziesz na ich każde zawołanie.
Po czwarte, są jakies granice, których przekraczać nie można. Pomoc i podmiotowe podejście swoją drogą, ale nie można dawać się wykorzystywać, trezba być asertywnym i konsekwentnym.
A poza tym zaczniesz ich wozić i wszystko będzie ładnie pięknie, miłe gadanie, kawy, współpraca... ale gdy tylko zrobisz coś co musisz, a im się to nie spodoba to już prezstanei być miło i nagle zapomną, że im pomogłaś z transportem. Wtedy staniesz się biurwą, jak te z opieki, jak każdy inny, który czycha jedynie, żeby biednym ludziom dzieci zabrać.
Troszkę dystansu do pracy i do klientów się zawsze przyda. Nie lećmi na każde zawołanie, nie jesteśmy od tego. Mamy pomóc im być bardziej samodzienymi i odpowiedzialnymi za własne życie, a nie osobiście służyć pomocą gdy mają problem - to niczego nie załatwia.
Teegan
Praktykant
Posty: 40
Od: 23 cze 2014, 13:01
Zajmuję się:

Napisano: 21 sty 2015, 18:59

Nie wożę, podpowiadam rozwiązania tak żeby rodzina w przyszłości sama mogła sobie poradzić.
Ja19800

Napisano: 21 sty 2015, 19:16

A mi pani Psycholog na jednym ze spotkań zespołu interdyscyplinarnego wskazała , (nie chcę pisać kazała , jak później się okazało ) wożenie podopiecznej do dentysty . Odpowiedziałam grzecznie, że mój samochód to nie taksówka. ;)
Gość

Napisano: 21 sty 2015, 19:26

Ooo i to pięknie pokazuje jakie podejście do asystenta rodziny mają nasi współpracownicy (psycholodzy, pracownicy socjalni, kuratorzy itp.). Wysługiwanie , spychologia i traktowanie poniżej poziomu w niektórych przypadkach.
Plush

Napisano: 21 sty 2015, 19:33

Dodam że pani stomatolog to koleżanka pani psycholog ;) z obserwacji wynika ze psycholodzy, traktują często pracę jako promocje prywatnych gabinetów .Szokujące , ale prawdziwe wiem to od podopiecznych .
Gość

Napisano: 21 sty 2015, 19:38

moja szefowa ZAKAZAŁA mi wozić swoim prywatnym samochodem podopiecznych bez wyjatku
i tak stawiam sprawę podopiecznym :)

ma to swoje uzasadnienie, o czym już wcześniej było w poradniku
1. byłoby to wyręczanie sprzeczne z zasadami asystentury
2.sprowadzałoby asystenta do roli służącego
3. biorąc kogoś do auta bierzemy odpowiedzialnośc za jego zdrowie i życie
muffinek84

Napisano: 22 sty 2015, 9:25

ja też sobie tego nie wyobrażam, by ich wozić. na fajki mają, na piwo mają, a na autobus zawsze brak?! - trochę dziwne. niech się nauczą gospodarować groszem, a jak nie, to trudno.... piechotą zostaje. okrutne to, ale prawdziwe.

mnie socjalni chcieli wrobić w taxi-klient, ale im odpowiedziałam, że jak chcą to niech sami wożą, przecież też auta mają. - burza była o to, że masakra. ale nie jestem na posyłki i kokosów nie zarabiam.

socjalna kiedyś chciała bym o 7 rano jeździła do klientki, dziecko jej myła, do szkoły szykowała... - kolejna burza w ops była bo się nie zgodziłam. teksy się sypały, przecież jesteś asystentem rodziny i takie tam.... - ale nie niańką! socjalna boi się sama jeździć do klientki bo babka jest nieobliczalna, a ja miałabym w jej życie ingerować? - w rezultacie nie dostałam rodziny, bo powiedziałam że tam sama jeździć nie będę bo się boje. temat był ciężki, ale póki co ucichło.

socjalni zrzucają na mnie całą odpowiedzialność za rodziny. są rodziny objęte pomocą od X-lat.... w których nic się nie zmienia, żadnej pracy socjalnej tam nie ma od lat.... a niby asystent ma nagle rodzinę uzdrowić? - śmieszne hahaha - bądźmy realistami

socjalni się pytają klientów jak często jestem u nich... - dobrze, że ja się klientów nie pytam, jak często socjalni przyjeżdżają do nich :P - sama widzę, jak "często" z ops wyjeżdżają...

kuratorzy przypominają sobie o mnie co pół roku dzwoniąc z zapytaniem jak rodzina współpracuje ze mną.... bo trzeba coś w sprawozdaniu napisać.... często dzwonią w godzinach dogodnych dla nich, czyli około 18-20, kiedy ja już jestem po godzinach pracy. raz jedna kuratorka zadzwoniła nawet jak byłam na urlopie..... ogólnie są bardzo zbulwersowani, że jak ja śmiem im nie udzielać telefonicznej informacji co u rodzin się dzieje...

idee asystentury były piękne... mamy traktować na równi klienta, podmiotowo a nie przedmiotowo, itp.... a jak nas, asystentów rodziny, traktują inni współpracownicy, inne służby społeczne?...

żenada

naiwnie wierzę, że kiedyś odbiję się od dnia i że nie będę do usranej śmierci za "miskę ryżu" (jak to powiedziała jedna z osób na forum) pracować jako ar
jaaaa

Napisano: 22 sty 2015, 12:05

Frustracja wśród asystentów ogromna , dlatego nasuwa się pytanie, dlaczego socjalni są przekonani co do tego że mamy tak wspaniale ?!
Ola 2

Napisano: 23 sty 2015, 10:31

ja postuluje żeby asystentem zostawali wieloletni pracownicy socjalni, którzy mają ogromne doświadczenie
byłoby to niejako nagrodą i awansem zawodowym :) :lol: :lol: :lol:

no i rola asystenta by wzrosła :lol:
kto jest za? :lol:
muffinek84



  
Strona 1 z 2    [ Posty: 14 ]
NIE PRZEGAP WAŻNYCH INFORMACJI! POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
[ ZAMKNIJ ]
Usuń ciasteczka witryny
 
x

 

x
Ta strona używa ciasteczek (cookies) tylko zgodnie z zasadami opisanymi w polityce cookies Rozumiem