Dziś zadzwoniła kobieta, żądając by mops ściął drzewo na posesji jej sąsiadki, ponieważ liście z tego drzewa spadają na panele fotowoltaiczne zgłaszającej.
Nie zliczę ile razy jakaś spółdzielnia oczekiwała, że pracownik socjalny posprząta mieszkanie lokatora. I nie chodziło o organizację pomocy, ale wprost - bierzcie mopy i do roboty!
Było tez kiedyś żądanie, by pracownik socjalny przypilnował dzieci klientki, kiedy ona miała wizytę u fryzjera.
Ale tak sobie z dziewczynami myślimy, że gdyby była możliwość, to chętnie fizycznie by się czasami popracowało. Szefostwo zmniejszyłoby rejony, mniej spraw na barkach, trochę ruchu, przewietrzona głowa....chyba czas zmienić pracę
