Rozwalanie osiedla trwało kilka godzin. Pracowało przy tym trzech mężczyzn i dwie kobiety z siekierami - opowiada jeden z Romów. - W sobotę wieczorem przyszedł strażnik miejski i powiedział, że w poniedziałek mamy opuścić to miejsce. Nie dostaliśmy niczego na piśmie, nikt też nie powiedział nam, gdzie teraz możemy mieszkać. W ten sposób dziesięcioro dorosłych i pięcioro dzieci straciło dach nad głową i część dobytku. Amnesty International już wysłała w tej sprawie list do prezydenta Adamowicza.
Cały tekst: https://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/ ... ialki.html