A poza tym to te metryki moga tez byc mylne, bo o ile pamiętam, to jeszcze babcia mi mówiła, ze mama w wujkiem mieli celowo pozmieniane daty urodzenia.
I daj se spokój mnie atk urodzenia mojej mamy do szczęscia niepotrzebny. Potrzebowałam do sądu, to go poszukiwałam. Ale i tam musiało sie obyc bez niego, a w zastępstwie poszedł akt małżenstwa.
no to cię mm zdziwię w każdej parafii są po 2 egzemplarze ksiąg metrykalnych, oryginał ma parafia a kopię USC a ponadto parafie oddając księgi do archiwum państwowego robią kopie dla siebie, nie ma czegoś takiego żeby nie było metryk
A co z tymi, które zostały w czasie wojny zniszczone, albo pozostały na wschodzie i bardzo możliwe, że mogły tez ulec zniszczeniu. Przeciez jakby były, to byłby ich jakiś ślad, chociazby w aktach zaburzańskich czy jakis tam innych. Ale widocznie ich nie ma.
Pie...l. pie...ol, tylko ze praktyce inaczej to wyglada niż w teorii.
Gdyby te akta były, to moja mama nie była by zwolniona z dostarczenia ich do zawarcia ślubu. A tak została zwolniona postanowieniem sejmiku wojewódzkiego.