To było podyskutować z Mazurkiewiczem.
Taki konkubinat ze wspólnym dzieckiem podciągnięty jest pod małżeństwo, bo inaczej sie nie da. Przy innych rozwiązaniach, licząc kazdego z osobna ze swoim dzieckiem nigdy nie otrzymało by się rzeczywistch dochodów na członka rodziny. te dochody były by dużo bardziej zawyżone w porównianiu z tymi, jakimi rodzina w rzeczywistości dysponuje. W ogóle głupoty by powychodziły. To juz lepiej byłoby ich liczyć jako dwie oddzielne rodziny, ale wtedy kazdemu rodzicowi trzeba było by liczyc po półtora dziecka.