Kasiu, nie oceniam Renaty, ale zadaję pytania, które same się nasuwają.
Znam osobiście i ściśle współpracuję z kilkoma rdd i rz, które doskonale radzą sobie z dziećmi w pieczy. Większość to dzieci obarczone FAS i RAD. Obserwuję ich starania. Wiem, że poszukują odpowiedzi na wiele trudnych pytań, ale umieszczenie dziecka w zakładzie opiekuńczym uznają za ostateczność. Mogliby przystać na takie rozwiązanie tylko w celach diagnostycznych.
Znam takich, którzy konsultują dzieciaki w poradniach odległych od miejsca zamieszkania o np. 200-500km. Kwestia motywacji, uporu, pokory i cierpliwości.
Jak mogę podać namiary na odpowiednią placówkę, skoro Renata nie podała o jaki rejon Polski chodzi? Nie wiem nawet, czy poszukuje placówki w pobliżu miejsca zamieszkania, czy chciałaby wysłać dzieciaka setki kilometrów od rdd, rodziny biologicznej, przyjaciół, kolegów, środowiska w którym chłopiec się wychowuje?
Z treści postu Renaty niewiele wynika, bo jeśli potrafiła do tej pory czuwać nad przebiegiem leczenia, to co takiego się stało, że poległa?
Z jakich przyczyn dziecko zostało objęte leczeniem psychiatrycznym? Przyczyną jest FAS, choroba psychiczna? Co sugeruje dotychczasowy lekarz? Dziecko może mieć źle dobrane leki lub dawki leków. Wystarczy je zmodyfikować i może być dobrze. Lekarze zlecają nie tylko odpowiednie terapie, ale dają też wytyczne w jaki sposób postępować z dzieckiem na co dzień.
Najczęstszą przyczyną podawania leków psychiatrycznych jest zespół FAS. W Krakowie powstał świetny ośrodek dla dzieci z tym zespołem:
https://www.radiokrakow.pl/www/index.nsf/ID/JPOA-97PPRE .
Podobne, choć jeszcze nieliczne działają w innych regionach Polski. Jest niezły psychiatra, który wraz z żoną w ramach rodziny zastępczej wychowuje dwójkę \"fasowców\" - dr Krzysztof Liszcz w Toruniu, są też inni fachowcy. Skoro Renata potrafiła zamieścić post na tym forum, to przypuszczam, że również potrafi wygooglać właściwy ośrodek w necie.
Zdaję sobie sprawę z tego, że można mieć ogromne i wyjątkowo poważne problemy ze zdemoralizowanym wychowankiem/-ą, który potrafi przewrócić życie w rz lub rdd do góry nogami, ale żeby nie poradzić sobie z problemem dwunastolatka leczonego psychiatrycznie? Coś mi tu nie pasuje. Tym bardziej, że ostatnio coraz częściej stykam się z obrzydliwym określeniem \"zwrotki\" w stosunku do dzieci, z którym nie radzą sobie rodzice zastępczy lub wychowawcy rdd. Beztroscy i skażeni znieczulicą pracownicy PCPR w takich sytuacjach sugerują oddanie dzieci. Takie rozwiązanie na pewno nie rozwiązuje problemu i niewiele ma wspólnego z dobrem dziecka.