ok, teraz pojmuję Twój punkt widzenia, ale nadal się z nim nie zgadzam - ponownie napiszę, że tutaj chodziło nie o każdy jeden przypadek odbierania dziecka, ale o ten, w którym wnioskuje pracownik socjalny do policjanta. Co zresztą zapisano w paragrafie 2.
Gdyby Minister wpisał obligatoryjny udział socjalnego, to by się wygłupił, bo przepisu tego nie dałoby się wyegzekwować w świetle obecnych przepisów Kodeksu Pracy oraz ustawy o pomocy społecznej (właściwość miejscowa i do dziś nie przestrzegany 1soc./2000 mieszkańców i minimum 3 w OPSie) - po zebraniu do kupy to właśnie to jest przeszkodą do realizacji Twojej wizji, a nie biadolenie materii.
Absurdem w rozporządzeniu jest natomiast to, że pomimo iż socjalny nie dysponuje samochodem służbowym, akt można zinterpretować w ten sposób, iż to właśnie on odwozi dziecko do osoby najbliższej i te de i te pe. W jednej miejscowości dziewczyna tak zrobiła i została z niemowlęciem na ręku w poczekalni szpitalnej, bo szpital nie miał prawa przyjąć jakiegoś tajemniczego dziecka z ulicy przywiezionego przez jakąś owcę zbłąkaną ze śmieszną, zieloną legitymacją. Dziewczynę podwiozła karetka, ale nie weszli z nią do szpitala, tylko pojechali dalej.