Ale jest to rynek regulowany przez Państwo. Państwo ustala co i jak jest oskładkowane, opodatkowane, jaka jest płaca minimalna. I od Państwa oczekuję, że nie będzie tworzyć przepisów, których respektowania nie będzie następnie w stanie wyegzekwować. Tak jest dzisiaj z art. 22 kp.west pisze:Ludzie nie mają wyboru bo w Polsce nadal panuje rynek pracodawcy. I jeszcze długo tak będzie.kronos79 pisze:Źle rozkładasz akcenty. Jeśli Państwo będzie konsekwentnie karać wszystkich omijających przepisy prawa pracy, to pracodawca stanie przed wyborem: przyjąć zlecenie z wyższymi kosztami pracy i zarobić mniej czy nie przyjmować zlecenia i nie zarobić wcale. Ja zakładam że ludzie lubią zarabiać.west pisze: Gdybyś miał do wyboru - za tydzień sprawę sądową wygraną i uwalenie pracodawcy po czym zieloną trawę, albo pewny obiad dla rodziny i jakąś minimalną egzystencję bo zarobisz pewne 1100 zł, to co byś wybrał?
Praca w budżetówce to nadal los na loterii. Nawet za minimalną krajową- ale jest, zazwyczaj po znajomościach. Jeżeli bez znajomości to w strasznym syfie - wielu moich znajomych również i budżetówkę rzuciło na rzecz prywatnego pracodawcy i są dzisiaj zadowoleni i kasiaści, mimo, że za minimalną krajową oficjalnie pracują. Siedzę w tym też tylko dlatego, że mi płacą w miarę nieźle i mam blisko do pracy- za tyle to ja sporo zniosę. Patrz wyżej przykład kolegi, który przytoczyłem. Kilkanaście lat pracy w poważnych instytucjach za normalne pieniądze, z Twoim "odważnym" postrzeganiem świata i już mu się prawie 2 lata nie udaje znaleźć pracy. Roboty jest dużo, ale pracy nie ma.Iks pisze:Ludzie mają wybór, tylko są najnormalniej w świecie zastraszeni i nie znają swoich praw. Nawet pracownicy opsów nie upominają się o podwyżki, nie protestują kiedy pracodawca ogranicza im prawo do urlopu, kombinuje z łączeniem etatów itp. (wątki z tego forum) - bo się boją, a wydawałoby się, że wykształceni ludzie, urzędnicy powinni znać swoje prawa, w tym kontekście znajomość prawa przez niewykwalifikowanych słabo wyedukowanych pracowników to jest abstrakcja.
Jak zginęło kilka-kilkanaście milionów ludzi w walce o jakiś niezależny byt ojczyzny to należy o tym pamiętać. Wyobraź sobie, że gdyby nie rzezie i wywózki z ostatnich 200 lat to byłoby nas ponad 100 000 000 w dwa razy większym kraju, a mniejszości stanowiłyby 30%. Na ulicach słyszałabyś różne języki, w szkole byłyby tworzone klasy dla poszczególnych narodowości.Kati@ pisze:Polacy we krwi już mają użalanie się na sobą, hołdowanie rzeczy nieudanych, męczennictwo, przykładem jest obchodzenie z wielkim rozmachem rocznic nieudanych powstań /więcej się mówi o bezsensownym powstaniu warszawskim niż wspaniałym zwycięskim powstaniu wielkopolskim/, brak umiejętności cieszenia się z małych zwycięstw, Polak lubi się dręczyć