mam trzy takie przypadki, ze ofiary przemocy (żony) uparcie twierdza, ze przemocy mężów \"już\" nie ma, wszystko jest ok, nie oczekują od nas żadnego wsparcia. Pedagog szkolny i wychowawca nie zaobserwowali wśród dzieci niczego niepokojącego, Policja nie interweniowała w tym czasie ani razu. Wezwaliśmy sprawców na ZI oraz posiedzenie GKRPA ale żaden się nie stawił. W jednej rodzinie przemoc trwa już od ponad 10 lat, w 3 przypadkach są małoletnie dzieci. Mądre głowy co można zrobić jeszcze???
w jednym przypadku pracownik socjalny rozmawial z ofiara, wytlumaczyl na czym cala procedura polega jednak ofiara twierdzi, iz takiej pomocy nie potrzebuje i jak \"cos\" to sama o nia nas poprosi - czy to tez traktowac jako brak wspolpracy? Ofiary napisaly nam nawet w tej sprawie oswiadczenia.
Te oświadczenia \"ofiar\" o braku przemocy to można między bajki włożyć, zastraszone przez \"sprawcę\" napiszą wszystko byleby się od niej odczepiły wszelkie urzędy i służby.
zaświadczenie potwierdzające leczenie, obięcie ofiar pomocą psychologa, jeżeli nie ma wpsólpracy oczywiście wgląd w sytuacje do sądu, jeżeli wszystkie służby i członkowie grupy roboczej zadecydują o zakończeniu nk (powtarzam wszystkie- czyli nikt nie ma wątpliwości, że przemoc ustała) oczywiście zakończyć, ale ustalić z rodziną, że będą wizyty pracowka socjalnego pomimo zakończenia nk co jakis tam okres, pouczyć, że zakończenie nie jest na wniosek ofiar tyko po stwierdzeniu faktycznej poprawy relacji w rodzinie, możecie spróbowac zorganizowac sesję rodzinną z psychoogiem