tzn. że pomoc społeczna, tzn. służby pmocy społecznej (ale nie tylko, bo kurator, jacyś psychologowie i innej maści specjaliści) winni zostać zwolnieni z roboty. Albo w ogóle zlikwidować te służby, bo skoro już tyle lat trwa patologia w tej rodzinie (nie wiem czy pełnej, a może konkubinat), bo jak widać nie zdały żadnego egzaminu z pracy socjalnej, nadzoru kuratorskiego itd. itp. Skoro kilkoro dzieci już zostało odebranych i nic się ni zmieniło w postawie kobiety jako matki, to sobie możecie w buty wsadzić wszytkie terapie, programy rehabilitacyjne, pracę socjalną itd. Dosłownie - w buty z takim systemem szeroko rozumianej polityki społecznej, czy zawężając - pomocy społecznej. A media mają pożywkę dla tych, co nie mają własnych problemów, tylko zajmują sie problemami innych. Zacząć od swojego podwórka, a dopiero potem brać się za \"naprawianie\" innych, \"Fachowcy\".
Renia, zaniedbanie to jaki rodzaj przemocy - fizyczna, psychiczna czy emocjonalna w tym przypadku. A może ich kombinacja?
A mnie dziwi, że pracownicy socjalni nie rozumieją tego o czym napisałem powyżej.
Wg mnie służby społeczne też należy sądzić w kwestii zaniedbania tej rodziny. A może się mylę? No tak, ale służby mają obrońcę i mentora w postaci bezideowego ustawodawcy, \"bezmiaru sprawiedliwości\" i ograniczonej moralnie administracji itd.
Zresztą, czego innego się spodziewać w \"państwie prawa\" w któremu nie brakuje niczego poza uczuciem miłości do własnego obywatela. Już nawet nie myślę o naszych podopiecznych, tylko o nas samych. Czujecie tę wszechogarniającą miłość państwa do was? - kurde, ależ się zrobiłem sentymentalny.
Szkoda, że dziś nie cytuje sie zmarłego JP II, np. że \"demokracja bez wartości stanowi jawny lub zakamuflowany totalitaryzm\". Ale jakież tu wartości przyświecają naszemu państwu, \"zatroskanemu\" o losy krzywdzonych dzieci. Myśli się o rodzinach rozbitych, a nie myśli się co zrobić, żeby do tych \"rozbić\" nie dochodziło. Samo z siebie nic się nie rozbija, coś, lub ktoś musi się do tego przyczynić. Bardziej dba się o środowiska patologiczne i patologenne a nie dba się i nie promuje rodzin zdrowych jako wzorca do naśladowania.
Ależ hipokryzja. Przepraszam, ale zbiera mnie na wymioty.
Łukasz o hipokryzji napisałeś w odniesieniu do własnej wypowiedzi?
Piszesz, że pracownik socjalny ma robić, a nie myśleć - bardzo niebezpieczna teza!
Faktycznie, może się zebrać na wymioty czytając Twoje sprzeczne wypowiedzi, cytuję:
09:41
Re: Przemoc domowa
wysłane przez ~Łukasz dnia 2010-06-27 09:41:27
~Łukasz
Domi, wg mnie to bardziej tu chodzi o zaniedbanie obowiązków rodzicielskich niż o przemoc. tzn. wnoskuję z tego co napisałeś (napisałaś?) Bo rozumeim, że to dziecko wypadło samo, a nie zostało wypchnięte. Po czym wnioskujesz, że fakt wypadnięcia wynikał z zastosowania przemocy? Nie mieszaj ludziom w głowach.
tak, ale w rodzinie - jak wynika z całej przedstawionej sytuacji - patologicznej. Gdzie tu mowa o sprzeczności w moich wypowiedziach? Jeśli brakuje gdieś logiki - to proszę o wskazówki.
Za bardzo to nie uzasadniłaś sugestii, iż niejako wynika z tych \"sprzeczności\" moja rzekoma hipokryzja. Bardzo to merytoryczne. Bardzo. Gratuluję
proszę mi wskazać definicję przemocy w której zaniedbanie obowiązków rodzicielskich jest określone precyzyjnie jako przemoc. Wówczas złożę pokorne ukłony i serdeczne przeprosiny. Jeśli takowej nie ma, a interpretować można różnie aktualną definicję przemocy wg ustawy - to zaniedbanie nie jest wg mnie przemocą. Jest po prostu zaniedbaniem. A ja nie mam \"nerw\" Renia. Takie sobie pogaduszki są po prostu pogaduszkami, ale problem pozostaje problemem. Wg mnie celowo nadmuchiwanym - co mnie bardzo, a bardzo niepokoi. Nawet, a może szczególnie, jako rodzica. Chociaż jako pracownika socjalnego - także
i znów \"jakaś mondrala\" wyciąga zupełnie nietrafione wnioski z moich wypowiedzi. Nigdzie nie napisałem, że \"ktoś kogos w normalnej rodzinie leje po cichu\" - bo przede wszystkim to nie wskazywałoby na normalność tej rodziny.
KONIEC zacznij od początku czytać moje wypowiedzi to może zaczniesz trafniej wnioskować. Zresztą w ogóle z żadnej mojej wypowiedzi nie wyczytasz tego, co sobie wyimaginowałeś, albo wyimaginowałaś. Logiki trochę, logiki.