hm. Mi ciut większy tyłek nie przeszkadza (nawet wręcz przeciwnie). Tylko żona czasem coś marudzi, że nie jestem romantyczny...
Może to kwestia portfela...
PS. dla mnie jak kobieta szuka bogatego to jest zarzut (pod pewnymi warunkami oczywiście), tylko przejaw zdrowego rozsądku i właściwego doboru naturalnego.
A ja jem. Dużo, tłusto, nietłusto, postnie, niepostnie, przeróżnie. Dziś pączki już były .... I nie chce mi wejść w żaden mięsięń. Może ktoś coś podrzuci? Jakiś pomysł.