witam - Placówki Opiekuńczo-Wychowawcze, Ośrodki Adopcyjno-Opiekuńcze

  
Strona 3 z 10    [ Posty: 93 ]

Napisano: 07 mar 2014, 2:01

\" jeżeli pokarzemy że od wkręcenia żarówki jest konserwator, od przygotowania posiłku kucharka, od sprzątania sprzątaczka to nasze dzieci nie nauczą się niczego.\"

Jasne damiam. ten wychowawca to rowniez piwinien umiec wkrecic zarówke, czy być od wkrecania zarówki. Ba może głebiej, pomojajac uprawnienia do 1 kW - moze gniazdka tez ma wymienic.
A dzieciak od patrzenia sie sam nauczy....bo nie rozumiem, nauczy sie jak bedzie patrzył na wychowawce wkrecajacego zarowkę , a jak będzie patrzył na wychowawce to się juz nie nauczy...tak

Chyba trzebaby w praktyce to sprawdzic, trzeba dzieciom dać żarówki nie wkrecają , tym uposledzonym w stopniu znacznym jak najczesciej.. tym bardziej ze na elektryka do zawodówki go nie przyjma..

I jak to jest z ta nauka w POW - w szkole musza być spelnione warunki, zaswiadczenie od lekarza o braku przeciwskazań , wykształceni nauczyciele, czy to w zawodzie elektryk, czy kucharz, kierowca...

Nie przekraczajmy tej cienkiej lini..... czym innym jest utrzymanie podworka przez konserwatora (o ile ma to w obowiazkach) a czym innym grzebanie , pielegnowanie rabatek kwiatowych z wychowawcą.
Podobnie z posilkami: czym innym gotowanie - bo dziecku przysluguje posiłek , a czym inny smarzenie frytek tostów, robienie wieczorków imieninowych.

To ze konserwator , sprzataczka i inni maja swoje obowiazki ( a musza być by gwarantować prawidłowośc funkcjonowania placowki) nie stoi na przeszkodzie aby dzieci nie dotykały podobnych czynnosci w warunkach kontrolowanych,
A co piszesz w informacjach dodatkowych wysyłajac pracownika - wychowawce na badania kontolne , okresowe. że pracuje na wysokości, konserwuje instalacje elektryczna Zapewne nie...

Mój szef /szefowa w informacjach dla lekarza pisze - praca przy komputerze 2 godz dziennie. Science fiction....!
A to że jezdze z dzieciakami rowerem przez całe wakacje po 20 -30 km, a to ze ganiam po boisku od 1,5 - do 2 godzin 2 do 3 razy w tygodniu to pikuś....

Opanowywanie czynnosci zycia codziennego u dzieci przychodzi z wiekiem, jest stymulowane przez srodowisko , Nalezy dzieciom pomóc w opanowaniu tych czynności, ale na MB NIE CZYNIC Z TEGO PRETEKSTU do lamania prawa że to dla dobra dzieci i nakazywania wychowawcy (to oczywiście przykład) grzebania w istalacji 220 V czy mycia okien na III pietrze bez pasów i badań , bo mu nie przysługują.

Skupmy sie na prawidlowym wdrożeniu u tych dzieci cech kierunkowych: uczciwość, szacunek, dbałośc wytrwałośc pokora
...bo to my wychowawcy od tego jesteśmy , nie kierowca, nie kucharka, i jest to o wiele wazniejsze w zyciu niz wkrecenie zarówki umycie okna czy ugotowanie kapusniaku.



~mariusz


Napisano: 07 mar 2014, 3:06

\" eżeli pokarzemy że od wkręcenia żarówki....... \"

damianie , i cala sztuka polega naa tym żeby wlasnie tego nie pokazywać, nie wyreczać dzieci....

No... banalny przyklad , chyba wystepujacy u kazdego w pow:
dzieci dbaja o swój pokoj, porzadkuja zabawki, ukladaja swoje ubrania, skladaja posciel, oceniaja czy posciel, ubranie nadaje się do wymiany, prania, ukladaja rzeczy na swoje miejsca przed snem, podlewaja kwiaty na oknach, piora swoja bielizne (kontrowersyjne), skarpetki
Sa aktywne, rozpoczynaja dzialalnośc od jakiegos stanu i kończc doprowadzają do stanu wyjściowego. Biora roniez szczotke , szufelke, zamiataja podłoge....


Ale nie oczekujmy że utrzymaja czystość...

bo nie utrzymaja. I nic, naprawde nic nie stoi na przeszkodzie aby pani sprżataczka z okurzaczem, sciereczka zajrzała do takich pokojów i usunęla niedociagniecia, .Rowniez w innych miejscach Domu.
Wystarczy jak nauczymy dzieci zgłoszania że sie gniazko wyrwalo - albo wychowawcy albo panu konserwtorowi, a nie zakrywania krzeslem szafka czy czymś innym.
I chba nieporozumienie jest oczekiwanie naprawy tego gniazdka przez wychowawce - pewnie to zrobi, bo jak jest facetem to szlag bedzie go trafiał jak druty pod pradem ze sciany wystaja...
Nieporozumienie jest rozkręcenie instalacji wodnokanalizacyjnej pod zlewem wsadzenie tam lba, obmyslanie jak usunac awarie ....prze 15....20 min.... i stracic kontrole nad dziecmi
I wystawiac temu wychowawcy negatywna ocene jesli tego nie zrobil ????
A narzędzia dostal, a uprawnienia ma? a przeszkolenie w tym zakresie BHP ma. a jak go prad porazi i wyladuje w szpitalu to z wlasnej winy, czy pracodawcy?

\"na dzień dzisiejszy nie obawiam się zmiany władz w powiecie czy innych zawirowań.

i tobrze damianie że o tym mowisz, bo to tylko dowod że TO istnienje . Obawa przed zmianami w powiecie istnieje (ty sie nie obawiasz, inni tak) a to jak swiat światem jast siwetny determinant do bycia DOBRYM DYREKTOREM......w oczach starostwa sciskającego kase....starostwa ktore w pełni finanuje POW .
~mariusz

Napisano: 07 mar 2014, 8:01

Damian, kiedyś dzieci leczyło się mlekiem, miodem i czosnkiem zanim poszło do lekarza, teraz to można za to robotę stracić. Podobnie z naprawami. Teraz na wszystko trzeba mieć uprawnienia i przeszkolenia. Jak coś się stanie przy wkręcaniu żarówki to pierwsze zdanie jakie pada to: czy ta osoba ma uprawnienia i czy została przeszkolona w tym kierunku. Takie czasy ...
~Marianna

Napisano: 07 mar 2014, 11:28

Marianno, za niewłaściwe leczenie to nie tylko pracę ale i życie można stracić (przypadek RZ spod Lublina).

Gratuluję niektórym dyrektorom jaj, stalowych nerwów albo braku wyobraźni. Wszystko jest dobrze, dopóki nie wydarzy się jakaś tragedia np taka:
https://zdunskawola.naszemiasto.pl/artyk ... ,t,id.html

Oczywiście tragedia musi się kiedyś wydarzyć, bo nieodpowiedzialni ludzie zmuszają nieodpowiedzialnych ludzi do ryzykownych zachowań. Można naprawić gniazdko tylko kto odpowie jeśli naprawiającego albo użytkownika porazi prąd? Można zrobić obiad, tylko kto odpowie jeśli grupa się zatruje? Można też wykonywać inne prace zamiast zajmować się dziećmi tylko kto odpowie, jeśli coś się stanie. Leki też można samowolnie podawać - do czasu. Niestety za wszystko odpowiedzą bezmyślni tani pracownicy. Przecież przed prokuratorem dyrektor zawsze powie że.... \"przecież ja nie kazałem\", \"przecież to nie należy do jego/jej obowiązków\", \"zrobił/a to samowolnie, bez mojej wiedzy i zgody\". Skoro są \"frajerzy\" (za nierzadko 1800 brutto/m-c) przejmujący ryzyko i odpowiedzialność za dyrektora (nierzadko 10 000 brutto/m-c) to jest OK. W razie kłopotu \"niech frajer idzie siedzieć, przecież w więzieniu i tak będzie jadł lepiej niż za swoją wypłatę\" ;)
Tak tak... oczywiście w kraju, w którym standardem jest upodlenie i wyzysk pracownika normą jest inny zakres obowiązków na papierze, a inny rzeczywisty zakres czynności. Tu nawet niepotrzebny jest zapis \"inne prace zlecone..\" Upodlony pracownik, żeby \"Derektor\" podpisał z nim łaskawie umowę na czas nieokreślony, gotowy jest do większych \"poświęceń\" niż tylko \"robienie różnych fajnych rzeczy\" w pracy.
~etatysta

Napisano: 07 mar 2014, 11:50

etatysta

oscar za post !!
~mariusz

Napisano: 07 mar 2014, 12:17

brawo!
~Asia

Napisano: 07 mar 2014, 12:29

a ja brawa bić nie będę ... bo trzeba w tym wszystkim złoty środek znaleźć


normalnie w domu żarówki wymieniamy i nie potrzebujemy do tego uprawnień


niby wychowawca nie ma do niczego uprawnień a tak naprawdę wszystko robi


i jeszcze o.p.i.e.r.d.o.l. na każdym kroku dostanie ... nasza dyrekcja przechodzi sama siebie
~Marianna

Napisano: 07 mar 2014, 12:43

Marianno 100% zgoda!
Czym innym jest wymiana żarówki (bo nikt nie będzie do tego np. sprowadzał specjalnie pracownika w weekend), ugotowanie dwudaniowego obiadu (bo ma się czas i ochotę) czy też upranie 150 kg. odzieży (bo np. jest na to czas i nagła potrzeba) Nikt też nie neguje potrzeby zostania czasem w pracy po godzinach (bo to praca z dziećmi a nie w fabryce). Nikt jednak nie powinien tego wymagać, bo za to nikt nie płaci, uzależniać od tego dalszego zatrudnienia czy wypłaty premii it... inaczej to zwykły wyzysk. Jeśli gotowałem z wychowankami, to nie po to żeby zwolniono kucharkę i by przejąc jej obowiązki (chyba że razem z wypłatą! :)
~etatysta

Napisano: 07 mar 2014, 13:05

\"Nikt jednak nie powinien tego wymagać,\"


z tym się zgadzam


i dodam jeszcze że dyrekcja mogłaby to uszanować że ludzie robią różne rzeczy z własnej inicjatywy


u nas dyr trzyma się dewizy: \"dzień bez o.p.i.e.r.d.o.l.u jest dniem straconym\"


~Marianna

Napisano: 07 mar 2014, 13:14

Dokładnie etatysto o to mi chodzi wychowawca powinien uczestniczyć w życiu dziecka, być dla niego przewodnikiem a nie nadzorcą. lecz dostrzegam przykrą prawidłowość że cześć nie wszyscy oczywiście prace w placówce postrzegają jak w fabryce.
i nikt tego nie wymaga tylko każdy powinien sobie odpowiedzieć czym jest praca w placówce i czy mi to odpowiada, a nie przychodzić do pracy z konieczności.
Pracujemy na żywym organizmie, który ma możliwość postrzegania rzeczywistości a w moim przekonaniu nie mamy prawa mu rzeczywistość zniekształcać. i nie mamy prawa wymagać od niego jeżeli sami wymagamy od siebie niewiele.
tak postrzegałem i postrzegam pracę w placówce jako wolontariusz, wychowawca a obecnie dyrektor
~Damian



  
Strona 3 z 10    [ Posty: 93 ]
NIE PRZEGAP WAŻNYCH INFORMACJI! POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
[ ZAMKNIJ ]
Usuń ciasteczka witryny
 
x

 

x