Szkoda ,że niektórzy nie wiedzą do czego mogą być zdolni biologiczni.Bo na palcach jednej ręki można policzyć tych którym zaczęło zależeć na dzieciach.bardziej skupiają się na tym jak dokopać PCPR i rodzinom zastępczym.Pozdrawiam-ciocia zastępcza
Nie jest dobra sprawa wizyty biologicznych w w twoim domu. Twoj dom jest twoja prywatna sprawa, dzieci wychowujesz i nadzorujesz i chronisz. Proponuje w Pcpr . Wtedy pcpr wyznacza jakas osobę nadzorujacą i dana osoba dyskretenie obserwuje. Dzieciaki straca troche ze szkoły, ale trudno. W soboty i niedziele pcpr nie pracuje, wiec ewentualnie na ich terenie, na dworzu. Znajac życie kilka spotkan i wiecej nie przyjadą. Zapytajcie o statystyki w pcpr, dowiecie sie jaki procent rodziców utrzymuje kontakt ze swoimi dziecmi.
Przychylam sie do wypowiedzi Any.
~bo-go przerażony jestem tym co piszesz. To tak jakby lekarz mógł decydować kogo ratować i leczyć a kogo nie warto bo tak będzie lepiej na świecie. Rodziny zastępcze są po coś powołane, a ty kompletnie wydajesz się nie rozumieć po co.
Gdybym nie wiedziała, to bym nic nie pisała.
Przypomniało mi sie pewne spotkanie dyrektorów placówek, m/in rodzinnych.Pewna pani powiedziała,ze nie wyobraza sobie, aby w niedziele miała pozwolic na spotkania wychowanków z rodzicami, poniewaz ma tez swoje dzieci i chciałaby im poswiecic czas chociaż raz w tyg. O mało jej nie zlinczowano! Ale lincz był ze strony placówek nie-rodzinnych.
Jak byłam jeszcze zastepczą przychodzili do mnie biologiczni-wpierw informacja ile kaw ma byc a potem zostawiali po sobie syf. Dzieciaki dawały w kosc, bo rodzice utwierdzali w przekonaniu,ze ciocia i wujek maja obowiazek i im sie należy.
Heh,ja sie nie dziwie,ze tak mało chetnych na zastępcze...