Bez urazy, ale zobaczcie jak zabawna jest to sytuacja - zaświadczenie o niekorzystaniu. Równie dobrze klient powinien zebrać zaświadczenia z wszystkich instytucji i od pracodawców z danego miasta lub nawet kraju, że nic od nich nie ma. Ja to nazywam "zaświadczeniem negatywnym" - i tak, też takie wydajemy chociaż moim zdaniem powinno się wydawać zaświadczenia potwierdzające istnienie czegoś a nie jego brak.
I fajny przykład budowania biurokracji - gość nic nie ma, ale może zostać wprowadzony do ewidencji, dostanie klauzulę o danych, może będzie miał założoną teczkę - i to wszystko z powodu... niczego : )