Bezdomny wydalany z ośrodków - Pomoc społeczna (forum ogólne)

[Social_Worker]

Witam, mamy bezdomnego, który po niedługim czasie od skierowania jest wydalany z ośrodków dla bezdomnych, sytuacja powtarzała się już kilkukrotnie. W tym momencie mamy problem, żeby znaleźć ośrodek, który go przyjmie. Wiadomo... Zima. Za chwilę będzie chciał być skierowany do kolejnego, tyle, że my już nie mamy gdzie go skierować, ponieważ w każdym z tych, w których przebywał łamał regulamin i nie zostanie ponownie przyjęty. Co możemy z nim zrobić? Może ktoś miał podobną sytuację?

[aja]

również mamy takiego asa... próbowałyśmy z leczeniem psychiatrycznym bez zgody (wielokrotnie wcześniej leczył się dobrowolnie w oddziałach psychiatrycznych i nadal raczej zdrowy nie jest)... postępowanie trwało jakieś 2 lata i sąd niestety nie znalazł podstaw do leczenia psychiatrycznego... rozstrzygniecie zapadło średnio 1,5 roku temu... obecnie na okres zimowy pan czasem chce byc skierowany do schroniska ale szybko zostaje z niego wydalony... ościenna gmina (posiadająca noclegownie i ogrzewalnie) notorycznie się go również pozbywa wywożąc go na nasz teren... policja notorycznie wozi go na powrót do ogrzewalni... a my z tej bezradności złożyłyśmy wniosek o umieszczenie w dps bez zgody... czekamy na rozstrzygnięcie... też pewnie ze 2 lata upłynie nim sąd go znajdzie, przeprowadzi badanie biegłego i wyda rozstrzygnięcie

[jakobos]

Czasem myślę, że my idziemy za daleko w tej "trosce" o drugiego człowieka. Dlaczego uważacie, że musicie mu - wbrew jego woli i zachowaniu - zapewnić byt na poziomie godnym człowieka? Sąd uznał, że jest on w stanie samodzielnie bez leczenia funkcjonować, nie jest ubezwłasnowolniony, może więc zadecydować, że nie chce być w ogrzewalni/schronisku/noclegowni. Niech wam to oświadczy, a Wy poinformujcie go najlepiej pisemnie, że gdyby zmienił zdanie, to może w każdej chwili taką pomoc otrzymać. Ja po wydaleniu ze schroniska za łamanie regulaminu nie wydaję kolejnego, tylko ładuję odmowę z uwagi na marnotrawienie przyznanych świadczeń, brak współpracy, albo jeszcze inny powód (np. złamanie kontraktu), zależnie od sytuacji. Nie uważam, żebyśmy byli odpowiedzialni za człowieka wbrew jego woli. Samobójców też nie uważamy za osoby, którymi się źle zajmowaliśmy. Życie - i tyle. Nadodpowiedzialność do niczego nie prowadzi.

[aja]

o ile ja jestem w stanie zrozumieć to o czym piszesz jacobos i uznać to za słuszną rację to niestety władze (burmistrz, wójt, prezydent) nie są tak wyrozumiałe gdy taki człek burzy im wizerunek miejscowości przebywając w miejscach publicznych, zakłócając często ład i porządek, zachowując się nieprzyzwoicie a na dodatek taki włodarz zmuszony jest wysłuchiwać skarg porządnych mieszkańców... więc co? ano najlepiej nakazać podejmować kolejne działania by człowieka uszczęśliwić na siłę

[jakobos]

Wierchuszkę też trzeba edukować. Ja rozumiem, że to niewdzięczne zadanie, ale zapytajcie w takiej sytuacji swojego wodza, czy jak wezwie karetkę do takiego jegomościa, a on odmówi pomocy medycznej, to czy będzie miał pretensje do sanitariuszy, że kilka godzin później typ zmarł. Owszem, z ludzkiego punktu widzenia to przykre i zawsze coś sumienie skubie, ale sądzę, że to nie jest dobra droga, żeby obciążać się sprawami, na które nie mamy żadnego, albo mamy bardzo ograniczony wpływ i zrobiliśmy wszystko, żeby im zapobiec. Nie chodzi o to, żeby nie robić nic, ale też nie chodzi o to, żeby się spalać bez sensu.