Pani po 80 z postępującą demencją (póki co jest kontaktowa ale ma bardzo rozwiniętą manię prześladowczą) chce iść do DPS. Ma trudności z samodzielnym funkcjonowaniem - mieszka sama i nie ma już sił gotować, sprzątać itp. Porusza się z chodzikiem. Oczywiście jej emerytura nie jest duża -coś ok 1800 netto. Pani koniecznie chce iść do DPS.
Pani ma córkę, która CHCE się nią zaopiekować i ma ku temu warunki. Problem w tym, że matka i córka nie dogadują się. Po wywiadzie odniosłam wrażenie, że problemem są te manie prześladowcze. Matka twierdzi, że wszyscy ją śledzą, że podsłuchują, podkopują się a nawet kradną z lodówki (oczywiście jest bardzo przekonywująca w tych opowieściach). Natomiast córka bardzo się denerwuje takimi tekstami, wie że to bzdury i usiłuje matce to tłumaczyć. Sytuacje zwykle kończą się awanturą i wzajemnymi oskarżeniami. Niemniej jednak córka jest troskliwa dla matki i interesuje się jej losem nawet jak są skłócone. Boi się, że jak matka trafi do DPS to ją i tak wyrzucą za takie gadanie. Acha, o leczeniu nie ma mowy bo Pani odmawia wizyt u lekarza i brania leków.
Pomysł z DPSem ma być też formą ucieczki od tych "prześladowców - sąsiadów"

Jedna i druga się upiera. Nie zamierzam ich godzić ale jak rozegrać temat, żeby Pani trafiła do DPS skoro tak bardzo chce i są podstawy ale żeby córka nie musiała płacić ?
Zupełnie nie wiem co w tej sytuacji.
A jeśli ta Pani coś nabroi tak, że będzie zagrażała mieszkańcom to czy będzie to też nasza wina czyli OPS ? Czy umieszczaliście w DPS przy wyraźnym sprzeciwie rodziny tylko dlatego, że się nie dogadują?