Czy taka osoba umiera z głodu? Przecież zakładając, że jest samotna i nie ma żadnego materialnego wsparcia ze strony rodziny, nie sposób przeżyć za taką kwotę, jaką określają kryteria dochodowe.
Po opłaceniu czynszu, dajmy na to 300 zł, rachunku za prąd i wodę zastaje jakieś 200 zł na samo jedzenie, a trzeba jeszcze kupić leki, środki czystości, ubranie. Nie da się przeżyć za 5 zł dziennie, kostka białego sera tyle kosztuje.
Czy taka osoba może się ubiegać o jakieś dożywianie? Czy opieka zawiadomi prokuraturę jeśli taka osoba będzie korzystać z jadłodajni dla ubogich?
Jak to wygląda w rzeczywistości, przecież to jest śmierć głodowa, a pewnie jeszcze nie można posiadać żadnych oszczędności aby otrzymać zasilek stały. Ci ludzie umierają po cichu i nikt tego nie nagłaśnia?
Przeciez ci ludzie, nawet jak nie pracowali, to ktoś ich utrzymywał, ktoś kto płacił podatki na państwo i tracił mase pieniędzy przez inflację. Za to co państwo zabiera obywatelom, nawet nie jest w stanie zapewnić minimum egzystencji?