mam dzisiaj gorszy dzien, dlatego chce sie wyzalic na forum komus, kto mnie zrozumie. jestem nowa, gmina nie jest duza ale spraw jest masa. niektore przypadki ciezkie, dokumentow pelno a ja nie mam pomocy. dziewczyna ze swiadczen pokazala mi na poczatku co robic, dostalam ustawe i stanowisko ale co z tego, skoro z wieloma pytaniami jestem sama ona ma swoje sprawy i nie chce mi za bardzo pomagac. bylam na szkoleniu ale szkolenie to za malo. juz mi sie wszystko myli, za duzo tego wszystkiego. czas wydawania decyzji a ja nie nadazam z wnioskami.
jak jest u was, nowi? macie jakas pomoc czy podpowiedzi czy tez ze wszystkim jestescie sami? zalozmy grupe wsparcia bo czasami nie mam sily
znam ten ból... kiedyś też trafiłam do miejsca gdzie jak zadawałam pytania to " ja nie wiem, nie miałam/em podobnej sytuacji i nie znam ustawy", chętni do pomocy to oni nie byli, ciężko się współpracowało, a dla mnie pewne rzeczy były nowe, obecnie już tam nie pracuję, znalazłam coś innego. W takim środowisku ciężko o dobre kontakty. Nie przejmuj się tymi ludźmi, to tylko ich kreuje na samolubnych. Dziwi mnie to że dziewczyna ze świadczeń nie chce Cie wesprzeć trochę, ale to zależy od człowieka, są ludzie którzy po prostu nie chcą komuś pomóc.
pomagala mi na poczatku i we wszystko wprowadzila ale ja dalej nie rozumiem wielu rzeczy i nie wiem juz czy jestem taka glupia czy to jest za trudne, juz sama nie wiem. wszystko zaczyna mi sie platac a ludzi eprzychodza i chca juz wiedziec kiedy decyzje.
jest ktos jeszcze, kto dzieli moj los?
Może po prostu nie nadajesz się do takiej pracy? Nie każdy się nadaje. U nas Pani już 3 lata się wdraża w świadczenia rodzinne i się nie może wdrożyć, a że jest nacisk odgórny to wszystkie się męczymy z takimi osobami, nie mówiąc już o kierowniku i księgowej (praktycznie wszystkie dokumenty są do poprawki)
a ja ci powiem tak - dlaczego oczekujesz od kogokolwiek jakiejkolwiek pomocy? a czy nam ktoś pomagał? chcesz pracować to się ucz - my tez się cały czas uczymy, nie dość ze dostałaś szansę pracy i płacy i jeszcze jakieś wymagania? nie rozumiem tego czemu ktoś ma ci pomagać - a co łaskę robisz że pracujesz? skończ z takim myśleniem i bierz się do roboty a nie miałczysz, a skoro ktoś poświecił juz swój czas i wytłumaczył ci na początku co i jak masz robić to w czym halo? przeciez dostałaś wprowadzenie i pomoc i zamiast to docenić to robisz miał, miał, miał........
człowiek człowiekowi wilkiem? czy przyjacielem?
ja mam zasadę: czego się dowiem tym się dzielę, to wzbogaca obie strony, w takich rozmowach można spojrzeć na daną sprawę inaczej, przecież nikt nie wie wszystkiego i po to mamy "telefon do przyjaciela" [czytaj: pytanie do kolegi przy sąsiednim biurku ] żeby rozwiać swoje wątpliwości,,, a przez wspólne rozwiązywanie problemów buduje się dobre relacje - WTEDY JEST ŁATWIEJ, wiesz że możesz liczyć na kolegę/koleżankę w pracy, nie jesteś zostawiony sam sobie; do ludzi życzliwych inni lgną, a od samolubnych, zadzierających nosa stronią; ale każdy wybiera co lubi, albo jest otwarty , albo nie...
a ten co twierdzi że sam do wszystkiego doszedł..., hm mam pewne wątpliwości - a szkolenia, a książki to kto prowadził/napisał - on sam? czy raczej korzystał z wiedzy innych, ŻYCZLIWYCH, którzy swoją wiedzą się dzielą... itp. itd.
Kto twierdzi ze sam sobie radził jest taki sam jAK ta Pani ze świadczeń która nie chce ci pomóc. Nie ma osoby która by na początku jakiej kolwiek pracy sama sobie radziła by. Każdy na początku potrzebuje pomocy. Masz jedno wyjście żeby uparcie tą wstrętną panie ze świadczeń na upartego pytać o wszystko co nie wiesz. Powodzenia i jesteś wielka ponieważ przy takim szałe 500+ nadal pracujesz bez wsparcia
Bardzo przykre i trudne dla nowych osób że nie mogą liczyć na pomoc bardziej doświadczonych osób. Nie jestem może mistrzem w tych zagadnieniach bo od kilku miesięcy zajmuje się świadczeniami i funduszem a teraz 500+ za wszystko jestem odpowiedzialna. Często korzystam z pomocy telefonicznej dzwonię do osoby którą zastępuję albo do innych gmin.Mam dwie nowe osoby do pomocy i nie wyobrażam sobie aby nie otrzymały ode mnie pomocy i wsparcia. Zależy mi aby jak najwięcej umiały bo w końcu tworzymy zespól i za jakiś czas będą dla mnie dużym wsparciem i będę mogła w końcu iść na urlop ze spokojem.
mnie też traktowano z buta trafiłam do zespołu który się sam wszystkiego uczył mnie nauczono jak robić zasiłki pielęgnacyjne i becikowe gdy było bez kryterium a potem była masakra, nie umiała robić przeliczeń nie rozumiałam co i czym połączyć gdy się pytałam to tylko słyszałam poczytaj sobie w ustawie nikt mi tego nie wytłumaczył popieprzyłam mnóstwo spraw a starzy pracownicy nasyłali na mnie wściekłych klientów pamiętam że za karę musiałam robić nienależne a nie umiałam robić przeliczeń nikt mi nic nie wytłumaczył tylko darli się na mnie pracownicy i klienci, koleżanka potrafiła mi wprost powiedzieć bym spierdala a kolega kazał się wynosić z pracy gdy przyszłam po zwolnieniu lekarskim kierownik nie reagował, wiele razy wychodziłam z płączem i nie tylko ja to samo miał mój kolega facet po 40 ojciec dzieci z dużym doświadczeniem zawodowym wychodził z pracy i płakał, dzisiaj umiem dużo ale zawdzięczam to sobie i swojej ciężkiej pracy i tez nie zamierzam się z nikim dzielić wiedzą bo wiem co przeżyłam i jak mnie traktowano i nie jeden na moim miejscu by zrezygnował, jedno powiem w większości nie tylko masz do czynienia z patologią w postaci klientów ale tez patologią za biurkiem nie obrażając nikogo ale tak to wygląda