dzięki Kati ... nie wiem co zrobię. Aby nie mieć roboty, zostawiłabym to najchętniej tak jak jest. Znam tą rodzinę od zawsze, jeszcze jak pracowałam w terenie byli moimi klientami. Ale kierownik każe sprawę wyjaśnić. Wstępne informacje są takie, że syn radzi sobie sam, bez niczyjej pomocy, matka w domu przebywa sporadycznie.
Spróbuję jeszcze jutro dodzwonić się do naszego radcy i do Pani B z Urzędu wojewódzkiego. Może coś podpowiedzą.
Jan - człowieku, zastanów się zanim cokolwiek napiszesz ok. Ja za siebie się nie wstydzę, moi przełożeni również. Wśród naszych petentów również jestem lubiana. Świadczy o tym fakt, że nawet w sprawach dotyczących pomocy społecznej a nie świadczeń rodzinnych proszą o rozmowę ze mną, mimo, że już od prawie 10 lat nie pracuję w terenie.
Nawet nie pofatygowałeś się aby to co napisałam poczytać ze zrozumieniem więc daj sobie spokój.
Kati a może tu nie uznaniowość chodzi, tylko o obiektywne stwierdzenie sprawowania opieki, celu na jaki udzielane jest świadczenie opiekuńcze. I sa sytuacje, które sa zaprzeczeniem sprawowania takowej opieki przez dłuzszy okres czasu, a co nie stoi na przeszkodzie, zeby w tym czasie mogła podjąć pracę.
W takich sytuacjach najbardziej racjonalnym wyjściem staje sie okreslanie zakresu koniecznosci sprawowania opieki, płacenia za tę opiekę zaleznie od włożonego w nią wkładu przez opiekuna. Tak żeby mamuśka czekając bezczynnie na dziecko 5 dni w tygodniu, albo przeleżąc roboczą dniówkę nie mogła sie równać z tą, która rzeczywiscie musi sie natrudzic przy sprawowaniu tej opieki.