Proszę o wypowiedzi fachowców, jest zgłoszenie ze środowiska, że "niby coś niedobrego dzieje się w danej rodzinie", nie chcą ujawniać swoich nazwisk, chcę udać się do rodziny a konkretnie do żony aby z nią porozmawiać /nadużywanie alkoholu przez męża, są małe dzieci, rodzina funkcjonowała prawidłowo do tej pory/ i tu mam obawy czy nie skrzywdzę rodziny bo niby ktoś, coś widział, czy nie są to pomówienia a jeżeli zażądają nazwisk zgłaszających, przecież będą na pewno chcieli wiedzieć dlaczego ktoś wkracza w ich rodzinę i w jakiej sprawie, o co chodzi?, co robicie w takich przypadkach?
Dzięki za pomoc tylko mam dylemat gdyż starsza koleżanka miała podobny przypadek i ją straszono sądem i prokuraturą za to że weszła w środowisko celem rozeznania sytuacji gdyż nic złego się nie działo a bilingi z rozmów też nie trudno uzyskać i uzyskać dane zgłaszających hmmmmmm sama nie wiem co robić, myślę że gdyby coś złego się działo żona by sama powiadomiła odpowiednie służby tym bardziej że ma dobre rozeznanie gdzie i co można załatwić.
Nawet jeżeli dostawałam anonimy sprawdzałam je, wchodziłam w środowisko, przedstawiałam się i uczciwie mówiłam po co i dlaczego przyszłam.
To, że ktoś zgłosił może być próbą pomówienia, ale również ( zwłaszcza przy malych dzieciach ) zwróceniem uwagi, że dorośli mają problem z adaptacją do nowych warunków ( rodzicielstwo, ucieczka w nałóg, brak organizacji itp.
To nic złego, że ktoś zwraca na to uwagę - wręcz przeciwnie ciesz się ( bez względu na intencje zgłaszającego, ze ma do ciebie zaufanie.
Porozmawiaj lub umów się na wywiad ( w zależności o potrzeb ). Pamiętaj o notatce służbowej ( dzień, godzina, data) - to ważne.
W takich sprawach ważne jest wyczucie, ale i biurokracja, możesz od razu wysondować
czy jest potrzebny wywiad i jakakolwiek pomoc dalsza.A jeżeli nie to na notatce zapisz ( z podpisem tej osoby, ze nie zgłasza potrzeby pomocy i koniecznie zaznacz, że została pouczona o swoich prawach i obowiązkach ( zasada subsydiarności, Kodeks rodzinny, ustawa o pomocy spol itd)