Idę pod gabinet lekarski. Następna znajoma. " Witam o tez chorujesz? No widzisz a teraz jeszcze więcej pracy będziecie miały z tymi 500 tkami nie? a powiedz mi...".10,9,8,7,6.......dam radę. 
Kaptur na głowę i biegiem na parking. Uff udało się . 
Odpalam, wyjeżdżam i mało na zawał nie zeszłam. Na maskę wręcz rzuca się teściowa sąsiadki mojej mamy. Ja cała lotom a ona z uśmiechem " dobrze że cię przyuważyłam z drugiej strony ulicy serdeńko. Jeszcze taki jeden by mnie rozjechał nawet nie patrzył że ja przez drogę przechodzę ( nie ważne ze ruch jak cho*lera, pasów brak w tym miejscu)Ty tam w tej opiece robisz. Bo wiesz naszej X się z tą piątką dzieci nie przelewa a teraz po te 500zł na dziecko dajecie...." Nosz jasna .. se myślę. Powiedziałam co chciałam i jadę. Ale żeby nie ryzykować nie zatrzymuję się pod osiedlowych sklepem po chleb. Wyślę męża jak z pracy wróci. 
Dobrze, że rano zdążyłam się zrelaksować
Ale oczywiście co robię jak wracam? odpalam kompa. wchodzę na ops.pl i ... nie jestem normalna nie
