Witam, czy zdarzyło się w waszej pracy, iż rodzina groziła asystentowi, wobec której obecnie toczy się postępowanie, jak wygląda teraz wasza praca z rodziną
Mnie się to przytrafiło. Groził mi nowy kochaś kobiety, której zabrano dzieci. Obarczył mnie winą, iż to przeze mnie kobiecie dzieci nie zwrócono.Mieszkam kilka bloków dalej i co noc boję się, że ktoś wskoczy mi na balkon, zdemoluje samochód, zrobi coś dzieciom. Zgłaszałam przełożonej i usłyszałam ,,to masz problem". Gość jest psychiczny, agresywny. Kolejna rozprawa za tydzień. Jestem jako świadek w sAdzie. Zostawił mnie pracownik socjalny, kurator, szefostwo. Kobieta nie rozmawia ze mną. A na poprzedniej rozprawie sąd uprzejmie podkreślił, ,,nie damy pani dzieci, bo z relacji p. asystent to nie możemy". Kobieta była na sali, słyszała co mówię. Mówiłam prawdę, ale czy to uzasadnienie musiało być takie? Do niej dotarła tylko jedna informacja - przez asystentkę dzieci mi nie dadzą. Po wyjściu z sali zaczęła się jazda. Obroniłam się, ale to nie jest współpraca. Ja mówię, ona milczy, albo klnie pod nosem.Idę ulicą jej znajoma woła ,,szpieg idzie do Rudej".Koszmar.....Dzieci podczas odwiedzin też ze mną nie rozmawiają, jeśli już to tylko ,,odpier........się od matki".
Wszystkie takie sytuacje powinno się zgłaszać na Policję - zawiadomienie o przestępstwie i to drogą służbową przez OPS. My tak robimy oraz przekazujemy informację o zawiadomieniu do Ministerstwa.
Wszystko jest możliwe. Niemożliwe wymaga po prostu więcej czasu.