Czy zdarzyło się Wam, że dorosłe dzieci składają wniosek w imieniu rodziców o KDR w dwóch formach i podają swój nr telefonu oraz adres email? Niektórzy wprost pytają czy mogą korzystać z karty rodziców, inni nic nie mówiąc wpisują swoje dane kontaktowe w nadziei, że skorzystają ze zniżek oferowanych przez program KDR. Mnie to zastanawia, kiedy np. 87 letnia Pani we wniosku wpisuje email i wnioskuje o mkDR. Ale przecież nie bedę sprawdzać za każdym razem tych danych. Wpisane we wniosku więc przyjmuję że zgodnie z prawdą. Jednak mimo wszystko uważam, że to nadużycie. Ciekawa jestem jak wygląda to u Was.
też się nad tym zastanawiałem i też się to zdarzyło zwłaszcza we wnioskach elektronicznych, a jak znam ludzi, to tam gdzie jest sposobność i luka, tam ją wykorzystają, no niestety..., ale co możemy zrobić w powyższym temacie, jak już tak na nic czasu ni ma, a ta robota i tak jest nie zapłacona, a my w tym wszystkim mamy jeszcze kleić wszystkie dziury sami? oczywiście jak się to da naprostować, to trzeba to robić na etapie weryfikacji wniosku
No właśnie, gdzie wyłapię to informuję, że nie można i nie warto tak robić, bo to nie przejdzie. Jednak jestem zatrudniona do obsługi świadczeń rodzinnych i "przy okazji" do KDR a nie na stanowisku detektywa.
Przeciez karta jest imienna (plastikowa i elektroniczna). Jesli partner programu nie sprawdza sobie czy okaziciel karty jest jej włascicielem to jego problem. Przeciez równie dobrze wnuczek może pożyczyc karte plastikową od babci i próbowac sie nia posługiwać.
"Oko za oko, ząb za ząb, złotówka za złotówkę." Kodeks Hammurabiego
już na etapie składania się pytają czy mogłyby dzieci skorzystać ja zawsze odpowiadam że karta jest imienna i z peselem. Swoją drogą to chyba bym się spaliła ze wstydu przy kasie gdyby mi ktoś zarzucił że się posługuję cudzą kartą (zwykle to parę złotych zniżki wychodzi)