Piszę, bo już nie wiem komu o tym opowiedzieć.
Naszą gminę nawiedził huragan. Straty ogromne w budynkach mieszkalnych, gospodarczych, lasach prywatnych i państwowych - nie ma dyskusji.
Ludzie się zorganizowali lepiej lub gorzej, zabezpieczyli dobytek, poradzili sobie jak umieli. Teraz czekają na pieniądze.
I tu się zaczynają schody.
Poszła w mediach i lokalnie propaganda, z której ludzie rozumieją że należy im się odszkodowanie za straty, a nawet kasa na odtworzenie zniszczonych sprzętów i domów.
Tymczasem rząd przekazał pieniądze na zasiłki celowe do pomocy społecznej i każe się kierować przepisami ustawy o pomocy społecznej - zasiłek celowy na zdarzenie losowe.
Do tego wyszły zasady wypłacania tych świadczeń, potem je niby uproszczono, a w rezultacie uszczegółowiono. Czyli pracy z tym więcej dla komisji szacującej szkody.
Komisje chodzą, szacują, a ludzie zatrudniają rzeczoznawców, którzy szacują inaczej, wyżej wyceniają szkody.
Idą pracownicy socjalni na wywiad środowiskowy, fajnie że to część VII a nie jedynka, bo byśmy przepadli z kretesem, tyle jest u nas środowisk do odwiedzenia.
Sytuacje są od skraja do skraja - są tacy co tłuką przed przyjściem komisji dachy eternitowe, żeby więcej szkód stwierdzono, są tacy co niedoszacowali o 200% swoje szkody, a są też tacy co chcą rownowartości sprzętów i budynku, w tym dębowych drzwi do sali fitnes albo utraconego papierosa elektronicznego. Albo jak nie było szkód tylko podtopienie, którego skutki dało się łatwo usunąć ( wysuszyć ) to chcą ekwiwalentu za nakład swojej pracy. Dlaczego?
Bo mówili że po 6000 zł to dajecie wszystkim bez względu na dochód.
Poszła propaganda a teraz będziemy to odkręcać.
Jest wiele środowisk, gdzie są olbrzymie straty, gdzie trzeba pomóc i mieszkańcy tę pomoc już otrzymali lub niebawem do nich spłynie.
Wymowny był komentarz urzędnika szacującego straty z ramienia wojewody: " My już to znamy - za nami z tyłu idzie prokurator".
Pozdrawiam wszystkich, którzy będą w tych sprawach wydawać decyzje, tych co odpowiadają swoim majątkiem, karnie i dyscyplinarnie w razie czego.
Napiszcie jak jest u was. Jak sobie radzicie z klęską żywiołową w swoich gminach?