proszę o pomoc- jestem agresorem. - Ośrodki Interwencji Kryzysowej

  
Strona 1 z 2    [ Posty: 13 ]

Napisano: 23 mar 2010, 11:00

Witam serdecznie, liczę na pomoc specjalisty.
Pół roku temu zakończyłam małżeństwo, które nie spełniało moich oczekiwań.Od tego czasu mieszkam sama z 8 letnim synem.Od pól roku jestem też związana z innym mężczyzną.Przy nim czuję sie wpełni zaakceptowana, doceniona, ważna i piękna.Wiem, że mnie kocha.Pomimo iż i ja bardzo Go kocham , cenie i podziwiam to potrafię raz na miesiąc bardzo zaatakować werbalnie i to bez powodu.Przez tydzień czasu szukam dziury w całym aby tylko wreszcie zranic az tak aby czuł sie upokorzony, zagrożony.Bez powodu zupełnie bez zasady próbuje Go wbić w poczucie winy.Prowokuję kłótnię tylko po to aby w rezultacie cierpiał.Bardzo potem żałuję, kocham Go i nie chcę Nas ranić. Nie chcę aby to sie powtarzało.Nie wiem co powoduje u mnie taką frustracje ale nie jest to stres przedmiesiączkowy.
Moze wspomnę coś na temat mojego poprzedniego małżeństwa, które trwało 10 lat.Przez lata bałam sie odrzucenia męża, zawsze byłam karana milczeniem.Potrafił bez powodu sprzestać sie na pare dni odzywać i traktować jak powietrze.Z moim mężem nie mogłam pozwolic sobie na takie ataki, bo wiem , że by mnie złamał psychicznie swoim milczeniem...zresztą myśle, że nie umiałabym aż tak celnie zaatakować jak obecnego partnera.Nie kocham swojego męża , choć nie jest złym człowiekiem....ale nigdy przy nim nie mogłam sie czuć ważna, atrakcyjna.Nie czułam sie ani zoną, ani kobietą , ani kochanką.Były też dobre dni , ale trwały krótko , potem było życie raczej obok siebie.Wiem, ze człowiek z którym sie spotykam jest moim lustrzanym odbiciem, wydaje sie , że znamy sie na wylot...może dlatego aż tak celnie potrafię go uderzyć słowem....tylko dlaczego i jak sobie z tym radzić ?Jak więcej nie ranic osoby z którą jest mi tak dobrze.
Proszę o kilka słów rady.
~iza


Napisano: 23 mar 2010, 11:05

Dodam może jeszcze , ze nigdy nie byłam nauczona okazywania sobie czułości.Uczyłam sie tego przy mężu.Potem jak zabrakło bliskości , to i zabrakło czułosci. W domu z którego pochodzę raczej nie było przytulania i ciepłego słowa.Nigdy nie widziałam rodziców blisko siebie.Trwali ze sobą bo tak wyszło.Ale nie widziałam tam ani szacunku , ani też wsparcia o czułości nie wspomnę.Częste kłótnie i wymiany obraźliwych słów były codziennością.
~iza

Napisano: 24 mar 2010, 1:16

Na forum trudno Ci coś poradzić i myślę, że nie jest to dobra forma szukania drogi do poprawy realcji między Tobą i Twoim partnerem. Pamiętaj, że przy okazji awantur w obecności dziecka, traci również Twój syn, bo widzi Cię w roli, która nie jest raczej pozytywna. Może mieć potem trudności w nawiązaniu prawidłowych związków i inne kłopoty. Proponuję spotkanie z psychologiem lub terapeutą - najlepiej pracującym ze sprawcami przemocy. To dobrze, ęe dostrzegasz potrzebę zmiany - teraz czas na następne kroki.
~Basia

Napisano: 27 mar 2010, 9:53

Już za późno.Ostatnie słowa okazały sie ostatnim atakiem.Nie dziwi mnie to, bo kto by wytrzymał ciągłe kopanie ...W międzyczasie okazało sie , ze jestem w ciąży.Poroniłam.Straciłam dwie osoby naraz.Moje słowa zabiły.
Myślałam, że sama dam sobie radę.Wiedza ze studiów nic nie pomogła, myślałam że pomogę Nam.Walczyłam 1,5 miesiąca.Wydawało mi sie , że opracowałam zarówno mechanizm własnej agresji jak i znalazłam sposób radzenia sobie z nim.Myślałam, że umiem rozpoznać własne stany frustracji i jakos je ukierunkować.Przegrałam, a gdy zaczęłam szukać na zewnątrz było już za późno.Nim zrozumiałam, ze potrzebuję pomocy straciłam wszystko.
Dziękuję za odpowiedź.
~iza

Napisano: 13 cze 2010, 13:54

Izo co się dzieje z Tobą? Potrzebujesz pomocy?
~al

Napisano: 14 paź 2010, 16:26

Iza, nigdy nie jest za późno! Jesteś odważną kobietą, o tym świadczy ten post i bardzo ważne- wiesz gdzie popełniasz błędy i w jaki sposób ranisz- a to naprawdę wiele by móc juz z tym pracować i starać się z tym walczyć- tylko pod okiem fachowców! Udaj się do pracownika socjalnego w swoim mieście- on juz wesprze cie poradą gdzie masz się dalej udać. Byc może nawet Ośrodek pomocy dysponuje wykfalifikowaną kadrą by móc ci pomóc. Proszę udaj się tam, a zobaczysz świat w pięknych kolorach. Pozdrawiam cie serdecznie i wierzę,że skorzystasz z mojej rady:)
Ola
~pracownik socjalny:)

Napisano: 14 paź 2010, 16:32

widzisz Iza, nie tylko ty reagujesz emocjonalnie, a pisząc Tobie dobre rady- robię orty :) nie ma ludzi idealnych, każdy ma wady, ale nie kazdy sie do nich przyznaje i stara się z nimi walczyć.
~pracownik socjalny:)

Napisano: 26 paź 2010, 15:48

Myślę, że Iza powinna poszukać terapeuty i poddać się psychoanalizie.
~Ela

Napisano: 27 paź 2010, 20:33

Poddać psychoanalizie???No...jak najbardziej...jak ma na to pieniądze... i lubi się babrać w przeszłości. Osobiście polecam terapie poznawczo- behawioralną, TZA.Pozdrawiam:)
~Nocny Marek

Napisano: 20 sty 2011, 10:35

Iza najważniejsze to zrobić pierwszy krok - szukać pomocy teraz czas na drugi krok szukać pomocy ale nie w wirtualnym świecie tylko w realu. czas pójść do terapeuty zapewniam cię on nie będzie ciebie oceniał. tak naprawwdę zrób to dla siebie, dla swego komfortu życia ale i dla syna. pokaż mu że w życiu trzeba podejmować czasem i trudne decyzje - a poddawwanie się bezradności jest najgorszym wyborem. po nocy przychodzi dzień Iza...
~B


  
Strona 1 z 2    [ Posty: 13 ]
NIE PRZEGAP WAŻNYCH INFORMACJI! POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU
[ ZAMKNIJ ]
Usuń ciasteczka witryny
 
x

 

x