Witam
Pewnie nie będzie Wam się chciało czytać, ale może ktoś jednak się zainteresuje.
W załączniku pismo urzędu wojewódzkiego, w którym jakoś "nie ogarniamy" ostatniego zdania / akapitu.
Jakieś Wasze interpretacje, co autor miał na myśli (wiem...zawsze można dopytać autora )
Może chodziło o to, że skoro mają wspólne rozliczenie i jeden wspólny podatek, to nie można wziąć tego podatku tylko do dochodu jednego z małżonków. Zawsze trzeba liczyć dochód łącznie - obojga małżonków.
Trochę zagmatwane te wyliczenia dali- ja często rozdzielam podatek proporcjonalnie na małżonków, właśnie ze względu na utraty i uzyskania.
Wodociągi Kieleckie w sposób wzorcowy usuwają awarie, w sposób błyskawiczny. Jesteśmy w czołówce krajowej, a nawet światowej. Liczba awarii z roku na rok maleje.
Też nie rozumiem. Zero wyjaśnienia dlaczego nie jest dopuszczalne, jak całe pismo wyżej że jest obowiązkowe. Jak dla mnie ostatni akapit zaprzecza całej zasadzie, chyba ze zupełnie co innego mieli na mysli tylko ułozyc w zdanie nie umieli.
Nie no, można stosować, ale łącznie. Nie rozdzielać na dochody męża i żony, tylko sumować i łączny podatek brać.
Co i tak jest bez sensu, bo pierwsze co robię przy utratach i uzyskach, to rozdzielam podatek proporcjonalnie do dochodów męża i żony (które są już rozdzielone na informacji z empatii) - bo często jest tak, że u jednej osoby jest kilka źródeł dochodu, część utracona a część nie, a z tych nieutraconych różne okresy otrzymywania (vivat umowy zlecenia!)...
Wodociągi Kieleckie w sposób wzorcowy usuwają awarie, w sposób błyskawiczny. Jesteśmy w czołówce krajowej, a nawet światowej. Liczba awarii z roku na rok maleje.