Moim zdaniem założenie, że procedurę NK wymyślono jako namiastkę straszaka jest chybione. To nie na tym miało polegać. Pomagać rozwiązywać problemy, a nie być biczem.
Policja=straszak. Też mi argument. A czym dzielnicowy postraszy? Ubierze sobie na łeb migające światełkiem rogi, gadżety cyrkowe?
Gadać, mówić, perswadować można w nieskończoność.
A może najlepiej pisać... na Berdyczów (o ile pozostali wiedzą, o co chodzi).
Jeżeli sprawca sam dobrowolnie się nie zgłosi to u nas pracownik socjalny razem z dzielnicowym i przewodniczącym zespołu jedzie w teren i na miejscu zapoznają się z sytuacją a rzeczony sprawca przemocy po takiej wizycie przychodzi na spotkanie grupy roboczej jeżeli jest taka konieczność punktualnie i w wyznaczonym terminie