Platfusy zniszczyły dowody i teraz cynicznie pier...lą, że to nie był zamach:
https://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... &_ticrsn=3
Sqwystyństwo
Re: Sqwystyństwo
https://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... aid=116708
a pisuary cynicznie wklejają superniusy
ps źródło to samo
a pisuary cynicznie wklejają superniusy

ps źródło to samo
Re: Sqwystyństwo
Najbardziej podoba się mi to ostatnie zdanie, że oficerowie WP nie mają nic do ukrycia. Nawet ci, szkoleni przez GRU, tacy jak pewien generał, specjalista od otwierania szampana?
Jeśli nie mam nic do ukrycia, to niczego nie niszczę nieodwracalnie, zwłaszcza dokumentów dotyczących tak straszliwej tragedii. Niezależnie od tego czy był zamach czy nie, była to tragedia niespotykana w całej naszej historii i choćby z tego powodu nie należało niczego niszczyć.
A co ma teraz mówić oficer, który być może zagrożony jest zarzutami prokuratorskimi? Co mówi przestępca kradnący samochody, złapany na gorącym uczynku? Ano, chciał się tylko przejechać. Więc co będzie mówił oficer? Nic ważnego tam nie było. Gdy prowadzi się śledztwo, to każdy najdrobniejszy szczegół może być na wagę rozwikłania zagadki. Dlatego zabezpiecza się wszystko starannie. Mało tego jest wiele przypadków, że po wielu latach, ktoś na podstawie jakichś przeoczonych dowodów materialnych dochodzi do prawdy, np. w sytuacji gdy następuje postęp techniki. W USA bardzo często, po latach znajduje się mordercę po śladach DNA. Co by było gdyby dowody tam były niszczone po półtora roku?
Jasne jest, że lemingi będą robiły wszystko by w oczach opinii publicznej zdeprecjonować wagę tego dowodu. Ale każdy myślący człowiek nie pozwoli się oszukać.
I na konie co humorystycznego, chodzi o stwierdzenie, że WP słynie z bezstronności. Ten portal, na którym swoje pełne nienawiści do wszystkiego co jest związane z PiS-em pisze niejaki Dębski. Poza tym nie jest tajemnicą, że jest to portal lewacki i taki ma przechył. Jedno muszę przyznać. W porównaniu to ONETU, którego właścicielem jest Niemiec, rzeczywiście można uznać, że WP przynajmniej stara się zachowywać pozory bezstronności. Po prostu czasem na kilkanaście artykułów antypisowskich publikuje jeden pro.
Jeśli nie mam nic do ukrycia, to niczego nie niszczę nieodwracalnie, zwłaszcza dokumentów dotyczących tak straszliwej tragedii. Niezależnie od tego czy był zamach czy nie, była to tragedia niespotykana w całej naszej historii i choćby z tego powodu nie należało niczego niszczyć.
A co ma teraz mówić oficer, który być może zagrożony jest zarzutami prokuratorskimi? Co mówi przestępca kradnący samochody, złapany na gorącym uczynku? Ano, chciał się tylko przejechać. Więc co będzie mówił oficer? Nic ważnego tam nie było. Gdy prowadzi się śledztwo, to każdy najdrobniejszy szczegół może być na wagę rozwikłania zagadki. Dlatego zabezpiecza się wszystko starannie. Mało tego jest wiele przypadków, że po wielu latach, ktoś na podstawie jakichś przeoczonych dowodów materialnych dochodzi do prawdy, np. w sytuacji gdy następuje postęp techniki. W USA bardzo często, po latach znajduje się mordercę po śladach DNA. Co by było gdyby dowody tam były niszczone po półtora roku?
Jasne jest, że lemingi będą robiły wszystko by w oczach opinii publicznej zdeprecjonować wagę tego dowodu. Ale każdy myślący człowiek nie pozwoli się oszukać.
I na konie co humorystycznego, chodzi o stwierdzenie, że WP słynie z bezstronności. Ten portal, na którym swoje pełne nienawiści do wszystkiego co jest związane z PiS-em pisze niejaki Dębski. Poza tym nie jest tajemnicą, że jest to portal lewacki i taki ma przechył. Jedno muszę przyznać. W porównaniu to ONETU, którego właścicielem jest Niemiec, rzeczywiście można uznać, że WP przynajmniej stara się zachowywać pozory bezstronności. Po prostu czasem na kilkanaście artykułów antypisowskich publikuje jeden pro.
Re: Sqwystyństwo
"Też sobie wkleję" - głupich nie sieją, sami się rodzą. Skoro się już urodziłeś to trudno, ale po co przechwalasz się swoją głupotą?
https://wiadomosci.wp.pl/kat,1027191,tit ... aid=116709
https://wiadomosci.wp.pl/kat,1027191,tit ... aid=116709
Re: Sqwystyństwo
Uderz w stół, nożyce się odezwą? Wczoraj wieczorem, na łamach portalu wp.pl ukazał się list, którego autorem jest ppłk rezerwy Sławomir Komisarczyk, swego czasu Dyżurny Służby Operacyjnej Sił Zbrojnych RP, obecnie na emeryturze. Napisał m.in:
- W dniu katastrofy zapisy dotyczyły głównie chronologicznych sentencji powiadamiania przełożonych i przedstawicieli władzy o katastrofie w ramach istniejącego schematu powiadamiania. Cała Służba Dyżurna wiadomości na temat katastrofy zdobywała głównie z mediów i nic szczególnego w zniszczonym dokumencie nie było, bo być nie mogło. Żadne tajne, czy mniej tajne służby nie informowały nas o katastrofie, bo nie miały takiego obowiązku
Równocześnie zapewnia, że istotne dokumenty nie zostały zniszczone: "Dziennik Działania Dyżurnych Służb Operacyjnych Sił Zbrojnych RP nic nowego do sprawy nie mógł wnieść, a wydając decyzję o jego zniszczeniu nikt nie podjął się tego z powodu chęci ukrycia dowodów katastrofy smoleńskiej"
Dodał również:
"Najważniejsze sprawy wpisywano w tzw. Sprawozdaniu Dobowym, którego nie niszczy się nigdy i podlega archiwizacji. Drugim równie ważnym dokumentem był tzw. Meldunek Sytuacyjny kierowany m.in. do ministra Obrony Narodowej".
Na list ppłk Komisarczyka natychmiast zareagował rzecznik MON. Bartłomiej Misiewicz poinformował, że 10 kwietnia 2010 r. Komisarczyka nie było w pracy w Dyżurnej Służbie Operacyjnej Sił Zbrojnych RP, a dyżur kierownictwa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w dniach 10-11 kwietnia 2010 r. pełnił generał Bogusław Pacek.
"W komunikacie napisano też, że w "Dzienniku Działań Dyżurnych Sił Operacyjnych Sił Zbrojnych RP" powinny znaleźć się wszystkie informacje dotyczące: meldunków, decyzji, wykonywanych i odbieranych połączeń, współpracy służb oraz jednostek organizacyjnych MON i Wojska Polskiego, co miało istotne znaczenie dla sytuacji kryzysowej w tym dniu. Stąd też waga tego dziennika. Przypomina się też, że zgodnie z obowiązującymi wówczas przepisami, niszczenie tego typu dokumentów było zabronione" - czytamy na portalu wp.pl
Do sprawy odniósł się również Marek Magierowski, dyrektor biura prasowego Kancelarii Prezydenta.
- Odnoszę wrażenie, że list ppłk. Komisarczyka, zamiast pomóc, raczej dodatkowo obciąża osoby odpowiedzialne za zniszczenie tych dokumentów - stwierdził.
- W dniu katastrofy zapisy dotyczyły głównie chronologicznych sentencji powiadamiania przełożonych i przedstawicieli władzy o katastrofie w ramach istniejącego schematu powiadamiania. Cała Służba Dyżurna wiadomości na temat katastrofy zdobywała głównie z mediów i nic szczególnego w zniszczonym dokumencie nie było, bo być nie mogło. Żadne tajne, czy mniej tajne służby nie informowały nas o katastrofie, bo nie miały takiego obowiązku
Równocześnie zapewnia, że istotne dokumenty nie zostały zniszczone: "Dziennik Działania Dyżurnych Służb Operacyjnych Sił Zbrojnych RP nic nowego do sprawy nie mógł wnieść, a wydając decyzję o jego zniszczeniu nikt nie podjął się tego z powodu chęci ukrycia dowodów katastrofy smoleńskiej"
Dodał również:
"Najważniejsze sprawy wpisywano w tzw. Sprawozdaniu Dobowym, którego nie niszczy się nigdy i podlega archiwizacji. Drugim równie ważnym dokumentem był tzw. Meldunek Sytuacyjny kierowany m.in. do ministra Obrony Narodowej".
Na list ppłk Komisarczyka natychmiast zareagował rzecznik MON. Bartłomiej Misiewicz poinformował, że 10 kwietnia 2010 r. Komisarczyka nie było w pracy w Dyżurnej Służbie Operacyjnej Sił Zbrojnych RP, a dyżur kierownictwa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w dniach 10-11 kwietnia 2010 r. pełnił generał Bogusław Pacek.
"W komunikacie napisano też, że w "Dzienniku Działań Dyżurnych Sił Operacyjnych Sił Zbrojnych RP" powinny znaleźć się wszystkie informacje dotyczące: meldunków, decyzji, wykonywanych i odbieranych połączeń, współpracy służb oraz jednostek organizacyjnych MON i Wojska Polskiego, co miało istotne znaczenie dla sytuacji kryzysowej w tym dniu. Stąd też waga tego dziennika. Przypomina się też, że zgodnie z obowiązującymi wówczas przepisami, niszczenie tego typu dokumentów było zabronione" - czytamy na portalu wp.pl
Do sprawy odniósł się również Marek Magierowski, dyrektor biura prasowego Kancelarii Prezydenta.
- Odnoszę wrażenie, że list ppłk. Komisarczyka, zamiast pomóc, raczej dodatkowo obciąża osoby odpowiedzialne za zniszczenie tych dokumentów - stwierdził.
Oprócz Sqwystyństwo - HYdE PaRK przeczytaj również:
Kim są donosiciele?
PIS i PO jedna zaraza
Niebywałe
Borusewicz wsypał PO i TK
Brawo Rosjanie
Oto PO-lska
Ruszyła kampania nienawiści PO
O to chodzi
Z potrzeby serca
Szok!
Analogia
Amatorszczyzna
Dzicz atakuje cz. 12
Jak Kłamczka ratowała Biedronia
Zegarek na rękę
KOD