zaczyna u nas działać procedura zabezpieczania dzieci w związku z przemocą.
Nie mnie decydować, czy to jest zasadne czy nie.
To ma wyglądać mniej więcej tak:
1. prac. socjalni mają podać dyrektorowi swoje nr prywatnych telefonów.
2. W danym dniu któryś z pr soc. ma się zadeklarować że będzie pod swoim telefonem.
3. Policja np. w nocy stwierdza, że zagrożone jest bezpieczeństwo dziecka w związku z przemocą i dzwoni do dyrektora na tel. służbowy, że trzeba pracownika socj. do odebrania dziecka
4. dyrektor dzwoni do pr socj, który się zadeklarował pilnować swojego telefonu, że ma zgłosić się do danego domu i rozpocząć procedurę zabezpieczenia dziecka.
Dyrektor nie chce uznać czekania pracownika pod telefonem za dyżur i nie zamierza aneksem zmienić umów o pracę i wprowadzić dyżurów, ani zmieniać regulaminu/statutu OPS. I tu zaczyna się problem. Czy w takiej sytuacji pracownik socj. odbiera dziecko wykonując obowiązki służbowe? Czy dyrektor ma prawo tak to realizować?. Jeśli zgodzę się na taki układ to czy ja nie naruszam prawa? Boję się, że jak się odwoła rodzic do sądu od działań związanych z zabraniem dziecka, to sąd sprawdzając postępowanie pod względem formalnym uzna, że to nie było działanie wykonywane podczas moich obowiązków służbowych, bo nie zostało to uregulowane umową o pracę, ani wpisane w żaden regulamin. Obawiam się, że to jest łamanie przepisów za które ja mogę ponieść konsekwencje. Pewnie pracodawca też, ale to jego broszka.
czy uważacie, że powinnam się przed tym bronić ? jeśli tak, to w jaki sposób ?