Ja widzę jedno, że im bardziej ktoś bezkrytyczny wobec rządu, tym bardziej karmi siebie i innych opowieściami o głodujących dzieciach w epoce "przedpięćsetkowej", złych przestępcach okradających biedną Polskę i pisowskich rycerzach na białych koniach odbierajacych złodziejom i dających biedakom...
Popatrzmy może na fakty, a nie na propagandę. Faktem jest poprawa dochodów z VAT w 2017 r., która wyniosła ok. 11 mld zł. I to nie szacowanych przez przeciwników rządu, ale przez Ministerstwo Finansów. Faktem jest wydatkowanie na 500+ w 2017 r. 23,5 mld zł i róznica tego wyliczenia równa 12,5 mld zł. Tą różnicę trzeba było z czegoś pokryć, bo pieniądze nie rosną na drzewie. Cel był zacny - z tym trzeba sie zgodzić - ale złożyć na to musieli sie wszyscy. Kolejnym faktem jest to, że program choć poprawił kondycję finansową najbardziej potrzebujących, to nie przyniósł oczekiwanych prodemograficznych rezultatów. W dalszej kolejności (skoro tak dobrze idzie łupienie bandytów

), proponuje się przyznanie 500+ na pierwsze dziecko, wszystkim, bez wyjątku, czy zamożnym, czy nieprzyzwoicie zamożnym

Szacowany koszt: bagatela, kolejne 20 mld zł. Faktem jest też to, że z każdym rokiem wpływy z VAT nie zwiększają się, ale zmniejszają, gdyż największy dochód z VAT był w pierwszym roku uszczelniania i już się nie powtórzy. Wynika z tego, że deficyt budżetowy na 2019 wynosi 1,7%, a na 2020 rząd przewiduje już ok. 3%, przy niepewnym wzroście gospodarczym. Oznacza to albo podwyższenie podatków, albo obcięcie inwestycji np. na służbę zdrowia, infrastrukturę, czy ochronę środowiska.
Takie są fakty i jest to populistyczne kupowanie głosów, mające związek z podwyższaniem długu publicznego, pod przykryciem odzyskiwania VAT i pokrywania tym programów socjalnych.
I coraz bardziej miłosierdzie rządu przypomina miłość grecką, zarówno z konsekwencjami ekonomicznymi, jak i cielesnymi...
