tu... ni miałam na myśli na forumwiejskigopsiak pisze:nie zmieści się bo ma ponad 5 tys znakówaja pisze:zmieści się tutaj w prywatnej wiadomości
tu... czyli wiadomość priv i załącznik
tu... ni miałam na myśli na forumwiejskigopsiak pisze:nie zmieści się bo ma ponad 5 tys znakówaja pisze:zmieści się tutaj w prywatnej wiadomości
Ja z kolei mam podejście odmienne, uważam, że skoro lekarz medycyny pracy jest tym specjalistą który orzeka czy kandydat do pracy spełnia wymogi zdrowotne czy też nie i skoro jest to uregulowane prawnie to się tego trzymam. Jeżeli boli ciebie ucho to nie idziesz do dentysty, podobnie tutaj, jak klient przedstawia zaświadczenie od kogoś kto nie jest umocowany do wydania określonego orzeczenia to nie jest to dowód w sprawie. Staram się iść po linii przepisów jakie mogę skutecznie zastosować. Odnośnie zapisów dotyczących rodzaju pracy jakie pojawiają się w orzeczeniach, jestem zdania, że najlepszym byłby zapis: praca odpowiednia do możliwości co sprowadzałoby się właśnie do badania przez lekarza medycyny pracy.Mirabelka pisze:Do wiejskigopsiak - ja uważam tak : nie mam zamiaru dyskutować z opiniami czy zaświadczeniami lekarzy, bo nie jestem do tego upowazniona. Nasza szefowa zawsze to mocno podkreśla. Ale nie rozumiem, czemu przy umiarkowanym zawsze jest tylko "zakład pracy chronionej". Czy nie mogłoby być "praca lekka z wyłączeniem...itd." Taki klient np. po zawale przecież może być stróżem czy cokolwiek innego lekkiego robić. Ostatnio idę do klienta, który ma umiarkowany na kręgosłup, a ten kopie swój ogródek. Ja zdziwiona, a on, że "samo się nie skopie". A przecież kopanie to ciężka robota.
Od orzekania o zdolności/niezdolności do pracy jest orzecznik, a lekarz medycyny pracy "orzeka" a raczej decyduje o dopuszczeniu bądź nie dopuszczeniu skierowanego do danej pracy, w danym miejscu. Wątpię aby jakiś lekarz medycyny pracy wydał taki dokument tylko dlatego że OPS sobie tego życzy, aby przymusić klienta do aktywizacji zawodowej. Mogę się oczywiście mylić, zatem jeśli udało Ci się to wykorzystać, to podziel się informacją, jak to ugryzłeś. Wysłałeś klienta do lekarza medycyny pracy, czy najpierw do zakładu, w którym znalazłeś odpowiednie stanowisko dla niego, a dopiero potem do lek. med. pracy. Jaka była reakcja, klienta oraz lekarza, w tym ew odwołanie i odpowiedź SKO w tej wprawie.wiejskigopsiak pisze:Ja z kolei mam podejście odmienne, uważam, że skoro lekarz medycyny pracy jest tym specjalistą który orzeka czy kandydat do pracy spełnia wymogi zdrowotne czy też nie i skoro jest to uregulowane prawnie to się tego trzymam. Jeżeli boli ciebie ucho to nie idziesz do dentysty, podobnie tutaj, jak klient przedstawia zaświadczenie od kogoś kto nie jest umocowany do wydania określonego orzeczenia to nie jest to dowód w sprawie. Staram się iść po linii przepisów jakie mogę skutecznie zastosować. Odnośnie zapisów dotyczących rodzaju pracy jakie pojawiają się w orzeczeniach, jestem zdania, że najlepszym byłby zapis: praca odpowiednia do możliwości co sprowadzałoby się właśnie do badania przez lekarza medycyny pracy.Mirabelka pisze:Do wiejskigopsiak - ja uważam tak : nie mam zamiaru dyskutować z opiniami czy zaświadczeniami lekarzy, bo nie jestem do tego upowazniona. Nasza szefowa zawsze to mocno podkreśla. Ale nie rozumiem, czemu przy umiarkowanym zawsze jest tylko "zakład pracy chronionej". Czy nie mogłoby być "praca lekka z wyłączeniem...itd." Taki klient np. po zawale przecież może być stróżem czy cokolwiek innego lekkiego robić. Ostatnio idę do klienta, który ma umiarkowany na kręgosłup, a ten kopie swój ogródek. Ja zdziwiona, a on, że "samo się nie skopie". A przecież kopanie to ciężka robota.
Przyjaciółka pisze:cdn... ponieważ ilość znaków była za duża, nie przepuściło
Podziwiam że Ty masz odwagę podważać orzeczenia, oraz że masz tyle czasu na śledzenie ogłoszeń. My z nawału pracy nie mamy czasu na wertowanie regionalnych ogłoszeń w celu poszukiwania ofert pracy. Do nas pracodawcy nie piszą po "nieudolnych z łopieki", mają na rynku pracy wystarczającą ilość chętnych, którzy sami pchają się do nich, z przeróżnymi kwalifikacjami, więc jest w kim wybierać. Klient musi sobie sam poszukać, a jeśli nie będzie mu zależało, to będzie szukał, to tam gdzie go nikt nie będzie chciał, przerabiamy to w przypadku długotrwale bezrobotnych i mamusiek, które nie mogą podjąć pracy, ponieważ mają zdrowe dzieci na wychowaniu
.
Wyobraź sobie sytuację, że jednak zdecydujemy się, zatrudnimy dodatkową osobę, która to wykonuje, lub sami szukamy tych ofert kosztem zaniedbania innych rzeczy. Następnie wysyłamy takiego człowieka do pracodawcy, który ogłasza się że ma zapotrzebowanie ON (nie oszukujmy się zazwyczaj chodzi o cięcie kosztów). Pracodawca pyta ON jaki ma Pan problem zdrowotny, ponieważ to jest istotna informacja dla niego, chociażby po to aby wiedzieć czy dana osoba sobie poradzi lub czy jest wstanie dostosować warunki pracy pod niego, etc. Tu ON wymienia na co choruje lub czego nie ma. Taki pracodawca po wysłuchaniu, zastanawia się:
1. "o fajny człowiek, zrobię wszystko aby mu ułatwić możliwość podjęcia u mnie pracy, zaraz dam mu skierowanie lekarza med. pracy a między czasie rozejrzę się za możliwościami"
- lekarz "dopuszcza lub nie dopuszcza", dopuszcza ekstra, teraz tylko czekać na prawnika, który nam to ogranie. Nie dopuścił? Oj szkoda, fajny człowiek a ja zostałem z kosztami do pokrycia![]()
2. "o takiego to ja nie chcę, będzie mało wydajny, do tego ciągle na zwolnieniu. Pan wybaczy, ale nie mogę pana zatrudnić, ponieważ... Jeśli Pan chce, wydam Panu zaświadczenie do OPS, że był Pan, ale że nie mogę zatrudnić ze względu na stan zdrowia..."
Pracodawca po kilku takich akcjach napisze pismo do OPS że przysyłają mu osoby, których nie może zatrudnić, traci swój czas oraz a ponosi jedynie koszty badań lekarskich, bo przecież OPS nie poryje tych kosztów prawda?
Zmarnowany nasz czas, poniesione koszty zawarte w kontrakcie, m.in. związane z dojazdem takiego ON, który nie chce albo naprawdę nie może podjąć pracy. lub pracodawca go nie chce. ON sfrustrowany ciągłymi dojazdami, być może skrępowany pytaniami zadawanymi przez potencjalnego pracodawcę odmawia kolejnych działań i co odmawiamy świadczeń? W świetle prawa nie możemy pozostawić go bez środków do życia.
Naprawdę udało Ci się wysłać któregoś ON w ten sposób do pracy, "wymuszając" kontraktem, i ten się nie próbował odwołać?
Gratulujęwiejskigopsiak pisze:
Nie podważam orzeczeń tylko wykorzystuję możliwości jakie otwierają. Nie uważam, że rozwiązania po najmniejszej linii oporu są najlepsze tylko dlatego że uważa tak większość. Tak, udało mi się nie "wysłać do pracy" tylko sprawić, że kilka osób z zasiłkobiorców stało się podatnikami. Nie wiem co ty robisz w pracy ale ja mam czas na wyszukanie ofert pracy dla klienta, bo to jest właśnie praca socjalna. Z tego co piszesz widzę, że Polska jest wciąż bardzo zróżnicowana, ja mieszkam w regionie gdzie pracodawcy poszukują pracowników nawet pisząc do gopsów, ty nadal w regionie gdzie dominują długotrwale bezrobotni.