Pani przynosi Ci orzeczenie, ale za dwa dni znalazła dobrego doradcę i jednak postanowiła się odwołać. Na jakiej podstawie wygaszasz decyzję covid? Przecież tego orzeczenia "nie ma", zostało niejako "skasowane" przez złożenie odwołania - sprawa jest ciągle w toku bez ostatecznego rozstrzygnięcia. Ustawa była pisana nocą na kolanie i nikt w rządzie nie myślał o takich bzdurkach jak różnica między "wydania" a "uprawomocnienia", oj tam oj tam. Kierujmy się rozsądkiem jednak.Włodek pisze: ↑05 paź 2020, 10:57W ustawie Covid 19 zapis jest bardzo jasny; do dnia wydania nowego orzeczenia. Moim zdaniem nie ma znaczenia czy kwalifikującego do świadczenia czy nie. Jest nowe orzeczenie, decyzja covid wygasa z urzędu. I tyle.
Czekanie aż nowe orzeczenie (nawet nie kwalifikujące do świadczenia) stanie się ostateczna nie ma podstawy prawnej. Ale jak ktoś stosuje taką interpretację, jego odpowiedzialność. Każdy odpowiada za własną pracę.