Otóż przez 18 lat mojego życia mieszkałam w dość dużej miejscowości na Śląsku. Tam urodzili się moi rodzice. Jednak rodzice mojej mamy przybyli tam w poszukiwaniu pracy, z okolic pomorza. Dziadek pracował jako górnik do samej emerytury, kiedy moja mama (jest jedynaczką) wzięła ślub z tatą (ma młodszego o 10 lat brata, ich ojciec był alkoholikiem, stosował w domu przemoc fizyczną i psychiczną, obecnie nie żyje) dziadkowie od strony mamy postanowili wrócić w rodzinne strony i wyprowadzili się z powrotem na pomorze zostawiając mieszkanie moim rodzicom.
Kontakty z rodziną od strony ojca zawsze były raczej słabe, mama nie przepadała za teściową, z resztą z wzajemnością. Za to na każde wakacje czy święta jeździliśmy do babci z pomorza.
Mama pracowała całe życie z wyjątkiem urlopu wychowawczego. Pamiętam że tata zawsze pił w garażu z kolegami, i czasami kiedy z siostra późno wróciłyśmy do domu, wyzywał nas od \"ku**w, ku*wiszonów, puszczalskich, c*p\" itp. Mamie tez zawsze się oberwało. Tata był o nią chorobliwie choć zupełnie bezpodstawnie zazdrosny. Wszędzie węszył zdradę, nawet jak byli u sąsiadów podejrzewał, że mama wysyłała do sąsiada podejrzane spojrzenia.
Poza tymi ekscesami tata był całkiem normalny. Chociaż nigdy nie odczuwałam jakiejś specjalnej więzi z nim, nigdy nas nie przytulał, nigdy nie dawał buziaka, jedynie przy składaniu życzeń. Nie było jakiejś czułości ojcowskiej.
Tym czasem rodzice tanio odkupili działkę od wujka, z tym że działka znajdowała się na pomorzu, zaraz obok działki gdzie wybudowali się dziadkowie od strony mamy.
Rodzice postanowili zacząć budować tam dom, żeby kiedyś również się wyprowadzić ze Śląska.
Wyprowadziliśmy się kiedy skończyłam 17 lat, było to dla mnie straszne przeżycie. Zostawiłam wszystkich swoich przyjaciół i wylądowałam w miejscu, gdzie tak na prawdę znam kilku sąsiadów i kilka ciotek. Rodzice również nie mieli tam znajomych.
Rodzice coraz częściej się kłócili. \"Rozwodzili się\" średnio raz w miesiącu. Wojna w domu była o wszystko, przede wszystkim o pieniądze. Rodzice sprzedali mieszkanie i podzielili się po połowie. Ale tata awanturuje się tez o to, że mama chodzi za często do babci, że zrobiła niedobry obiad, o wszystko. I wciąż te wyzwiska, \"stare śmierdzące c*py, s*ki, ku**wy\" i cała reszta. jest coraz gorzej. Tata się znęca psychicznie nad mamą, ona wszystko bierze do siebie, mówi jej, że zrujnowała nam życie przez tę wyprowadzkę. Że do niczego się nie nadaje, że jest głupia, że niczego w życiu nie osiągnęła. A najgorsze - że wszystko jest jego - dom, pieniądze, że on nas utrzymuje, że cały dom on wybudował, że remontował mieszkanie w którym mieszkaliśmy na śląsku i w takim wypadku tez było jego! Chociaż to mama dostała je od swoich rodziców. A mama utrzymuje się sama, w prawdzie nie może znaleźć pracy, ale ma oszczędności ze sprzedanego mieszkania, wyjeżdżała wielokrotnie do Niemiec na prace sezonowe, a ja i siostra pracujemy, choć nie płacimy za jedzenie i mieszkanie, ale nie bierzemy tez żadnej kasy od ojca.
Mama wielokrotnie szukała pomocy u swojej teściowej, ale ona powiedziała mamie, że ma się nie przejmować, bo jak tak dalej będzie chlał to niedługo i tak umrze. :/
I nie wiem co robić, bo tata ma ciągi alkoholowe. I jak jest pijany, to na prawdę mówi takie rzeczy, że aż boli.
Ale kiedy jest trzeźwy, to pomaga mi z samochodem, pomaga w domu, jest miły.
Podejrzewam, że ma jakąś depresję, być może z powodu tego, że siedzą w domu, tak na prawdę nie mają ani znajomych ani żadnego zajęcia. Domyślam się, że można w takiej sytuacji sfiksować.
Chciałabym go wysłać na jakiś odwyk, on nie widzi problemu kiedy z nim o tym rozmawiamy, z resztą, w naszym domu nie mówi się głośno o takich rzeczach.
Jak tak dalej będzie, tata się zapije na śmierć, a mama umrze na jakąś nerwicę. Pomóżcie, proszę
