Powiedzcie mi, jak to naprawdę jest z odbieraniem pomocy wskutek braku współpracy a przepisem, że nikt nie może pozostać bez środków do życia? Klient uporczywie odmawia mi podjęcia użytecznych tłumacząc się brakiem zdrowia (nie posiada stopnia). Ma na utrzymaniu uczącego się syna, a Mops to ich jedyne źródło utrzymania. Da radę zabrać? Czy zabrać? Proszę o rozsądne rady.
Teoretycznie można, praktycznie w tym przypadku niewykonalne, gdyż syn-uczeń pozostaje na jego utrzymaniu. Zabierając pomoc ucierpi niewinny syn, więc to nie przejdzie.
W takich przypadkach przyznajemy gorący posiłek a dla ucznia szkoły w której jest stołówka - obiady.
Sam utrzymuje syna? A alimenty na niego? Renta rodzina? Rodzinne? Są?
Można też przyznać okresowy pomniejszony o cześć przypadającą na osobę niewspółpracującą.
Skoro jest chory to niech ubiega sie o grupe inwalidzka będzie miał zasiłek stały.
A zarejestrowany chociaż jest w PUP,to wdowiec ,rozwodnik,dziecko w jakim wieku nie ma alimentów ,renty rodzinnej skoro nie to mając tylko rodzinne no i teraz 500+ musi chyba gdzies pracować dorywczo chyba że dajecie mu wysokie zasiłki skoro sie tak uzaleznił.
Martynaa pisze:Kolo32 - no dobra, a oplaty z czego zrobia? Jestes pewny, ze jak facet szumu narobi i sie odwola, to przegra?
Opłaty może zrobić z tego co zarobi w trakcie pracy.
Ja bym do tego podszedł spokojnie. Może na początek kontrakt socjalny mający na celu kontynuacje leczenia i uzyskanie stopnia niepełnosprawności (Pan twierdzi, że jest niezdolny do pracy z powodu choroby). Gdy nie uzyska stopnia/uzyska stopień lekki zaproponować prace społecznie użyteczne. W wypadku odmowy podjęcia pracy ograniczenie pomocy z powodu braku współpracy. Można np. ograniczyć pomoc w części przypadającej na osobę niewspółpracującą. Do tego zapewnić gorący posiłek dla syna w szkole i ewentualnie drugi dla ojca w innym miejscu jeżeli gmina taka możliwością dysponuje.
Podobnie w wypadku niewywiązania się z kontraktu socjalnego.
No wlasnie w tym problem, ze pan juz kilka razy odmowil uzytecznych tlumaczac, ze to ani na jego wiek, ani na jego sily. Po trosze choruje na wszystko, ale stopnia nie dostal. Chodzi o to, ze jesli odwola sie i wygra na zasadzie ze zostawilismy go bez srodkow do zycia, to szefowa chyba mi urwie glowe, bo jest przerwazliwiona na punkcie odwolan, bo chce miec po prostu swiety spokoj. Pytanie mam takie : czy uwazacie, ze on ma szanse wygrac odwolanie? Bo ze sie bedzie odwolywal to wiem na pewno.
Trochę ze zdziwieniem czytam ten post, bo my chyba żyjemy w innym świecie. U nas w ośrodku (duże miasto) jest tak, ze to my mamy zapytać klienta, czy zgadza się podjąc prace użyteczno-społeczne. Jak się nie zgadza, to w oprócz namawiania go nie możemy nic zrobić, tj. nie ponosi on żadnych konsekwencji. Poza tym jest tylu chętnych na użyteczne, ze jak ktoś się nie zgadza, to kierowniczka każe dać innemu klientowi i jest po sprawie. Nasza kierowniczka zawsze powtarza, że jak ktoś nie chce polepszyć swojej sytuacji, to z niewolnika nie ma pracownika, tzn. bedzie robił wszystko, by szef użytecznych sam z niego zrezygnował. Nie sadzicie?