Pominę już co myślę o sytuacji, w której próbuje nam się powierzyć kolejne bohaterskie zadania bez odpowiedniego wyposażenia. (póki co mam od pracodawcy 100 ml buteleczkę rozrobionego spirytusu i mogę przy myciu rąk podziwiać plakaciki które pokazują jak to robić profesjonalnie).
Podpowiadam natomiast dwa rozwiązania, które w moim przekonaniu mogłyby sprawdzić się "nieco" lepiej, w przypadku osób objętych kwarantanną domową lub osób szczególnie narażonych np. w podeszłym wieku. Może ktoś z decydentów przeczyta i przemyśli:
- zamiast zakupów (już to widzę: makaron dla Pani Jadzi z jednego dyskontu i paróweczki z drugiego, a dla Pana Janka pół kilo ziemniaczków z ryneczku) powinny być posiłki przygotowywane przez lokalne stołówki i dowożone przez odpowiednie firmy wyposażone w sprzęt ochronny, kombinezony itp.
- każdy objęty zasiłkami powinien mieć je w niezmienionej formie lub powinna być wyliczona jakaś średnia kwota i płacona przez czas zagrożenia (chyba każdy przyzna, że robienie wywiadu bo komuś trzeba zmienić zasiłek o parę zł jest w obecnych warunkach lekko... groteskowe).
Tyle moich przemyśleń, bez wątpienia będą ludzie potrzebujący pomocy - należy im jednak pomagać w taki sposób, który faktycznie będzie pomocą a nie roznoszeniem choroby.