\"Dorosłość jako początek umierania\" to słowa zawarte w jednej z piosenek Kasi Nosowskiej. Będąc dzieckiem myślałam, że dorosłość jest lepsza, a teraz wiem, ze nic nie jest proste. Mam 20 lat, złamane marzenia, rozpada mi się rodzina, tkwię w beznadziejnej sytuacji, studiuję nie to, co chciałabym studiować. Co dziennie płaczę i nie umiem sobie poradzić ze sobą. Prześladują mnie najczarniejsze myśli, a najgorsze jest to, że zostałam z tym wszystkim zupełnie sama. \"Przyjaciele\" zniknęli, jest tylko pustka i żal do losu o to wszystko. Potrzebuję wsparcia i nie mam nawet kogo o nie poprosić. Czuję się tragicznie beznadziejna. Czyżbym przegrała swoje życie już na starcie?
witam!
w życiu mamy tyle \"startów\" - ile razy podnosimy się z kolan...
możesz mieć nowe (piękniejsze) marzenia!
rodzinę stworzysz, jeśli tylko będziesz do tego gotowa!
studia - no cóż (będziesz miała jeszcze jeden kierunek ps. może sie kiedyś przydać)...
Otrzyj więc łzy i popatrz na świat oczami tych, którzy już nic nie mogą zmienić - w odróżnieniu od Ciebie...
Szukaj organizacji typu \"młodzi-młodym\", tam są ludzie, którzy pomogą (...)
Nie obwiniaj losu - to nie on zdecydował o Twojej sytuacji - i to nie on Twoją sytuację zmieni - MUSISZ ZROBIĆ TO SAMA
pozdrawiam
tak, chyba muszę podjąć to ryzyko, postawić wszystko na jedna kartę. Trochę tylko nie wiem jak
CO do studiów, to absolutnie nie jest to co chce robić w życiu, te studia, tak prawdę mówiąc, strasznie mnie męczą...