Przyszedł drugi raz syn seniorki 75-letniej i pyta, czy może liczyć na opiekunkę dla mamy. Mama emerytka sama mieszkająca, nie korzysta ze świadczeń socjalnych, chodząca, wychodząca po drobne zakupy (większe robi syn), nie lecząca się na nic, nie mająca stopnia niepełnosprawności. Pod hasłem "opieka" ma na myśli posprzątanie mamie, towarzystwo i "zajrzenie, czy wszystko w porządku, bo on na co dzień w pracy, a mama pamięć traci". Jest dość natarczywy. Co byście mu odpowiedzieli?