Napisano: 11 lip 2016, 0:07
Pamiętam tamten film,przeczytałam dzisiaj, późnym wieczorem jeden z esejów o fotografii i wojnie, przeglądnęłam kilkanaście zdjęć z zapisu dramatycznych wydarzeń na Wołyniu, a słowa "Jeśli zapomnę o nich - ty, Boże na niebie, zapomnij o mnie", nabrały innego znaczenia. Historia zależy od narratora, który ją pisze... Spoglądam jeszcze raz na to zdjęcie zrobione z bardzo bliskiej odległości, "Małe Dzieci przytulone do siebie, a raczej do drzewa, na którym wiszą, oplatane pod szyją jakimś sznurem" i się zastanawiam, kto tak naprawdę jest tym narratorem ? Widzę obiektyw aparatu, niczym pistolet wymierzony w twarze dzieci i zaraz potem przypominam sobie, że przecież nie ginęli od kul..bo "narrator" nie był tak "hojny". Dzieci są ubrane,ale bez butów!, być może w pośpiechu wypędzono je z domu. Bezczelni i bezlitośni przystroili dziećmi to drzewo niczym choinkę - w geście triumfu ? Uchwycony w kadrze aparatu, tragicznie smutny wyraz twarzy, zdaje się tę myśl oprawcy tylko potwierdzać. Z perspektywy czasu to ja jednak oglądam i oceniam to zdjęcie i widzę, że nic bardziej mylnego - to dzieci ostatecznie triumfują. Historia ' Rzezi na Wołyniu" każe się zastanowić -każdemu z nas tak naprawdę. Jak to jest i jak to się dzieje,że człowiek człowieka potrafi tak nienawidzić.