Kim byli funkcjonariusze, którzy nie mieli mundurów, ale twarze chowali pod kominiarkami? Ich zadaniem było wyciąganie z tłumu najbardziej aktywnych zadymiarzy
Policja wystawiła w niedzielę na ulice tysiące swoich ludzi. Przede wszystkim oddziały prewencji - czyli funkcjonariuszy w czarnych mundurach, w białych kaskach, z tarczami i pałkami, ale czasem też z bronią gładkolufową (na gumowe pociski) czy miotaczami gazu. Oprócz tego liczne demonstracje zabezpieczały też setki policjantów, którzy na co dzień nie pracują w mundurach. Ale inaczej niż rok temu - nie mieli oni na sobie żółtych kamizelek odblaskowych. Rozpoznać ich w tłumie mogło tylko wprawne oko. Najczęściej stali w dwu-, trzyosobowych grupkach. Niektórzy mieli biało-czerwone szaliki. Inni niewielkie flagi przyklejone do kurtek. Gdzieniegdzie z kieszeni wystawały im krótkofalówki.
W tłumie można było też spotkać grupki policjantów w kominiarkach, najczęściej zgniłozielonych. Niektórzy mieli kurtki albo kamizelki z napisem policja. Ale nie wszyscy. To właśnie ich oskarżano później o prowokację.
a może to jest prowokacja prowokacji?
mam nadzieję, że sfilmowano tych co rzucali i będzie można ustalić czy to policjanci - tylko tak można rozweiać wątpliwości
przypisywanie zamieszek policji to jest manipulacja!
Żeby hydrę zniszczyć, trzeba by odciąć jej łeb. A przecież łeb hydry zajmuje teraz miejsce na salonach. Kogóż więc macie zamiar zniszczyć, gdy łeb pozostanie nie tknięty głupcy?
W Niemczech, prawdziwe faszystowskie partie mają się dobrze i nikt nie zamierza ich delegalizować. W Polsce przyprawia się gębę faszystów dziecinadzie z ONR i MW. Uważam, że faktycznie o wiele większym zagrożeniem dla wolności obywatelskich są te partie, które pod szyldem walki z faszyzmem, chcą przemycić totalitarne metody zwalczania opozycji.