Czego jeszcze nie potrafią socjalni???? Hola, koleżanko-kolego! Pracuję jako PS dość długo, o wiele dłużej niż TY. I tak radykalne oceny pracowników socjalnych to delikatnie mówiąc niestosowna, niegrzeczna arogancja. Nie "wykorzystuję" AR jak to sugerujesz, bo zwyczajnie tego nie potrzebuję. Uważam, że mam dobry kontakt z klientami, mają do mnie zaufanie i to raczej ja mam więcej informacji o rodzinie niż AR. Nie mam o to pretensji, bo to ja robię wywiad i powinnam mieć odpowiednią do tego wiedzę. Do reszty, przesączonych jadem Twoich wywodów to aż szkoda się odnosić. Takiś młody, ambitny i wspaniały, ogromne zagrożenie dla PS( ! ha ha ha) a prosisz o wyrozumiałość??? Przykre i Ty masz pracować i nieść pomoc jako AR z taką ilością złości, nienawiści????? do kogo? do ludzi, którzy całymi latami wykonują swoją pracę dla dobra innych??? Zupełnie na serio ja nie czuję najmniejszego zagrożenia ze strony AR. Wprost w głowie mi sie nie mieści na jakiej płaszczyźnie miałabym to odczuwać. Jest tyle rodzin potrzebujących, że pracy nie zabraknie ani dla AR, ani dla PS. SWoją drogą to patrzącv na ten wątek, należałoby jasno rozgraniczyć kompetencje AR i PS. Ktoś, tego zaniedbał i efekty długo nie dały na siebie czekać. Pozdrawiam AR i PS .Plush pisze:Ja powiem szczerze, że mnie uderza wręcz fakt, jak socjalnie traktują stanowisko asystenta rodziny. Popadają wręcz ze skrajności w skrajność. Albo narzucaja za dużo obowiązków albo marudzą, że im prace zabierają.
Osobiście wychodzę z założenia, że lepiej ze sobą wspólpracować (nie zawsze od razu da się to zrobić, ale z czasem...). Ps nie potrafią też "wykorzystywac" ar w pozytywny spoób. Przeciez taki ar pójdzie w teren, posiedzi u rodziny dwie godziny, posłucha o problemach rodziny, sąsiadów, ciotki, babki, parafi, księdza i nie wiadomo o czym jeszcze i dowie się dużo rzeczy, o których ludzie w życiu nie pwiedzieliby ps. Przecież można po ludzku wymienić się informacjami, pomówić o mocnych i słabych stronach rodziny, o rzeczach , które dzieją w innych rodzinach.
Czy ar to naprawdę takie zło, czy wszyscy ps się boja, że im prace zabierzemy, wygryziemy ze stanowisk, doniesiemy, ześlemy na bezrobocie? Czy to raczej wynika z tego, że przyjdzie jakaś młoda (młody) prosto po studiach i co on się będzie panoszył, co będzie pouczał, co on wie? Pod but trzeba, niech wie, że jest nikim, na marnej umowie, niech zna swoje miejsce w szeregu.
No sorry, ale jeśli każdy ps będzie traktował ar przedmiotowo, to do niczego dobrego to nie doprowadzi.
I trochę wyrozumiałości dla ar, bo jak wszyscy wiemy ustawa niczego w naszej pracy dokładnie nie okresla, niby sa jakies standardy pracy, ale na dobrą sprawę nawet kierownicy nie wiedza jak to ma wyglądać więc chyba każdy asystent pracuje na wyczucie.