Z ogromną przyjemnością i satysfakcją przyjmuję ten wyrok sądu:
https://ksiazki.onet.pl/wiadomosci/sad-a ... ine/vp88nv
Władysław Szpilman był Polakiem żydowskiego pochodzenia. Dla mnie osobiście był wybitnym przedstawicielem swojej nacji nie dlatego, że był wybitnym pianistą ale przede wszystkim dlatego, że był naprawdę przyzwoitym człowiekiem. Jego pamiętniki z okresu drugiej wojny światowej są prawdziwym obrazem wojennej rzeczywistości widzianej oczami Żyda i z perspektywy przedstawiciela nacji przeznaczonej przez Niemców do unicestwienia. Nikogo nie wybielał, nikogo fałszywie nie oskarżał. Opisał sprawy tak, jak się miały. Był więc "zły" Polak, przyzwoity Niemiec i dobrzy Polacy. Niestety jego wspomnienia nie wszystkim Żydom przypadły do gustu. Między innymi jeden z członków jego dalszej rodziny, tak w komentarzu do kolejnego wydania "Pianisty" wyjaśniał fakt, że Szpilman nie oczerniał Polaków: "napisał te wspomnienia zbyt wcześnie po zakończeniu wojny". Ja to rozumiem tak, że wszystko jeszcze miał świeżo w pamięci i nie został poddany praniu mózgu i dlatego przedstawił Polaków w zbyt dobrym świetle. Jednak Szpilman przez całe swoje życie udowadniał, że jest wielkim przyjacielem Polaków. Uważam, że tacy ludzie, jak Szpilman sprawiają, że człowiek darzy ich głębokim szacunkiem niezależnie od tego z jakiego kraju pochodzą.
Paradoksem jest to, kto oskarżył Szpilmana. To taka sytuacja, w której złodziej zaczyna wrzeszczeć "łapać złodzieja", żeby odwrócić uwagę od siebie.