Dziękuję kropka86, za uświadomienie mnie jak rozumują "prawnicy"...
Jednakże delikatnie mówiąc, głupi są ci prawnicy określając w swoich przepisach rzeczywistość. A to, że moja żona opiekuje się naszym synem niepełnosprawnym ( tak samo jak wiele innych rodziców i opiekunów niepełnosprawnych) i otrzymuje świadczenie nie przez to jak to określili owi prawnicy że zrezygnowała z pracy zarobkowej. Po prostu nie miała wyjścia i nie ma możliwości zarabiania, poświęcając cały swój czas synowi nie zależnie od tego czy jakąś pomoc otrzyma czy nie.
Ale idąc drogą rozumowania prawników, to fakt iż przyznali mojej żonie pomoc w postaci świadczenia pielęgnacyjnego oraz wszystkiego co się z nim wiąże, między innymi składki emerytalno-rentowe, to traktują ją jakby jednak pracowała. A co za tym powinno iść to prawo do zasiłku macierzyńskiego tak samo jak każdy pracujący(zatrudniony).
Przepraszam za moje chłopskie podejście i formę ale prawnikiem nie jestem więc piszę też prosto...
Czy ktoś z prawniczej strony może określić czy słusznie rozumuję?