Dzisiaj w głównym wydaniu wiadomości w TVP 1 powiedziano, że śp. Lech Kaczyński przewidział agresję Rosji na Ukrainę. Przy tej okazji przypomniano migawki z wyjazdu naszego śp. Prezydenta do Gruzji i jego ówczesne wystąpienie.
Gdy sobie przypominam ten cały jazgot, który wtedy został podniesiony przez media, polityków PO i ówczesnego marszałka Sejmu i w jaki wulgarny sposób obrażano śp. L. Kaczyńskiego to nie mogę oprzeć się uczuciu satysfakcji. Szkoda tylko, że ta satysfakcja ma taki gorzki smak. Ci sami ludzie, którzy z niego tak potwornie szydzili dzisiaj twierdzą, że racja była po jego stronie.
Tak jest dlatego, że śp. L. Kaczyński był prawdziwym mężem stanu a nie celebrytą dbającym o swój sondażowy wizerunek \"dobrego wujcia\" z kieszeniami pełnymi czekoladowych orzełków.
Gdyby nie obstrukcja polityków PO, najprawdopodobniej od kilku lat na terytorium Polski funkcjonowałaby amerykańska tarcza antyrakietowa, która w największym stopniu mogłaby nam zagwarantować zabezpieczenie przed agresją ze strony Putina, który za wszelką cenę dążył do storpedowania tego projektu, co mu się zresztą z pomocą polityków PO powiodło.
Jak widać na przykładzie Ukrainy Zachód nie kiwnie nawet palcem by przeciwstawić się skutecznie Rosji. Natomiast tam gdzie Amerykanie mają swoje bazy i instalacje zawsze traktują atak na takie państwo, jak atak na siebie. Sowieci dobrze o tym wiedzą i dlatego tak mocno sprzeciwiali się budowie tarczy antyrakietowej w Polsce. Putin bowiem już od dawna planuje aneksję Polski o czym mówił nieustannie śp. L. Kaczyński. Niestety do władzy dorwali się dorobkiewicze, dla których kręcenie lodów jest kwintesencją patriotyzmu.
Gdyby nie realna groźba agresji Rosji na Polskę można byłoby się cieszyć, że śp. L. Kaczyński okazał się zwycięzcą w sporze z tymi wszystkimi małymi człowieczkami.