Od ponad roku zajmuje się (raczej zajmowałam) dziewczynką wychowywaną przez babcię (rodzice pozbawieni praw) najpierw jako opiekun świetlicy parafialnej a od kilku miesięcy (po zabraniu ze świetlicy) u siebie w domu.
Dziecko, jak podejrzewam, ma FAS,jest też obciążona traumatycznymi przeżyciami (ojciec zabił brata tej dziewczynki i siedzi ). Sprawia wiele kłopotów wychowawczych na zewnątrz, w domu ponoć jest grzeczna. Na początku, tłumaczyłam prosiłam, rozmawiałam, stosowałam wiele znanych mi metod wychowawczych (jestem nauczycielem) ale kiedy zaczęły się zabierania drobnych sum pieniędzy, wyniesienie gum ze sklepu i namawianie mojego syna do takich rzeczy interweniowałam u babci . W efekcie zabroniła ona dziecku przychodzić do mnie. W szkole dzieje się podobnie, kłamie, manipuluje, zabiera/niszczy dzieciom zabawki. Wspólnie z nauczycielem szukamy sposobów pomocy temu dziecku, nie chcemy jednak działać pochopnie, bo babcia jak ognia boi się, że ją zabiorą, jednak wychowawczo nie podołuje.
Wiem że w każdym PCPRz-e jest psycholog, ale wiem też, że babcia na pewno sama z siebie nie skorzysta,zawsze ma tysiące wymówek. Czy są jakieś procedury postępowania w takich przypadkach? Czy osoba postronna może zgłosić takie problemy w PCPR, nie chodzi o donos, ale żeby porozmawiać?
Nauczycielka boi się że jeśli zgłosi szkoła to sprawy potoczą się w kierunku odebrania dziecka babci...