~na wesoło dla odmiany - nie wiadomo czy się śmiać czy płakać, bo nieraz czego oczy nie widzą tego sercu nie żal, ale kiedyś w końcu trzeba dorosnąć i brać odpowiedzialność chociażby za to, ze się wybrało tak, a nie inaczej.
Dla jednych życie to teatr, a dla innych niewolnictwo, a pomimo iż czasy prehistoryczne mamy już za sobą poziom stresu u człowieka nie maleje
Niestety to hasło nie może być stosowane wobec wszystkich. Powodem wybiórczości jest fakt, że niektórzy wykorzystują tę \"słabość\" wiary katolickiej do niewolenia ludzi. Jednym słowem: ja z tobą mogę zrobić wszystko, mogę cię skrzywdzić, okraść, okłamywać, dyskryminować, nie tolerować a ty i tak musisz mnie kochać bo jesteś katolikiem.
Tymczasem gdyby to prawo rzeczywiście obowiązywało katolików bezwzględnie to Jan Chrzciciel nigedy nie zostałby zcięty bo nigdy nie krytykowałby Heroda. Jezus Chrystus nigdy nie przepędziłby handlarzy ze świątyni. Jezus Chrystus przewidział możliwość nie odpuszczania grzechów bliźniemu: komu odpuścicie będą odpuszczone, komu zatrzymacie będą zatrzymane.
Prawo miłości bliźniego obowiązuje dopiero wówczas, i wtedy to jest bezwględny nakaz, gdy nasz nieprzyjaciel okaże skruchę, przeprosi nas i naprawi wyrządzone krzywdy.
Nie dajmy się więc ogłupiać podobnym sloganom: \"miłuj bliźniego, nadstaw drugi policzek\". Zwłaszcza wtedy, gdy celem takkich wypowiedzi faktycznie jest cenzura lub chęć wykorzystania drugiego człowieka.
W polityce i w mediach prawo chrześcijańskiej miłości bliźniego może obowiązywać tylko wtedy gdy druga strona zacznie kierować się tymi samymi zasadami. Bo jesli po jednej stronie ktoś nieustannie nadstawia drugi policzek a druga strona stosuje prawo \"ząb za ząb - oko za oko\" mamy do czynienia raczej z \"rzezią niewiniątek\" niż z cywilizowanytmi stosunkami społecznymi.
Przywoływanie katolików \"do porządku\" takimi formułkami bardzo często jest po prostu narzędziem ich zwalczania, dyskryminacji.