no własnie dopiero się zaczyna wariacja . Sipera współczuję, u nas jeszcze nie tak ostro, ale już zaczynają WO skakać i niestety do nas, nic nie winnych. Do Warszawy nie, ale do MOPSU, GOPSu to zaraz
Niestety na takie zachowania ludzi musicie być odporni i nie brać sobie tego do serca bo to bez sensu ale zwróćcie też uwagę ze opiekunowie zajmujący się niepełnosprawnymi dorosłymi którzy są chorzy na aizchalmera i inne choroby, które się objawiają agresją również słyszą obelgi ze strony swoich niepełnosprawnych i w pełni nie zasłużone np. wtedy gdy chcemy ję wykąpać a choroba aizchalmera objawia się tym, że te osoby nie dbają o higienę nie chcą się myć są agresywne, złośliwe a opiekunowie nic na to nie poradzą codziennie dbają o nich żeby nie powstały odleżyny i dbają o nie i to za 520 zł a od lipca to za darmo. Więc to już na pewno nie jest sprawiedliwe
słuchaj. Właśnie ze względu na to, ze mam świadomość jacy ludzie do mnie przychodzą, takie zachowanie jak to mówią, przyjmuję na klatę. Ale absolutnie nie muszę być na nie odporna, jak twierdzisz a już na pewno nie powinnam się godzić. Mogę dać sobie rękę odciąć, ze gdyby taka sytuacja miała miejsce w ZUS, US czy innej, poważanej przez ludzi instytucji, zakończyła by się wezwaniem straży miejskiej bądź policji i wyprowadzeniem uciążliwego klienta z urzędu. Niestety, nasz zawód, nasza profesja nie cieszą się żadnym szacunkiem, stąd może takie ciche przyzwolenie na takie zachowanie. Co gorsza, to my sami na takie zachowanie pozwalamy, tłumacząc to tym, że osoby do nas się zgłaszające nie mają lekkiego życia, ze przychodzą po pomoc wsparcie i zrozumienie.
A jeżeli idzie o opiekunów, cóż. Nigdy nie twierdziłam że mają lekko. Przeglądnij moje posty a zobaczysz, że już jakiś rok temu, bodajże jako pierwsza pisałam, ze za tą pracę, którą wykonują należy im się co najmniej najniższa krajowa. Nigdy też nie rozgraniczałam opieki nad dzieckiem od opieki nad osobą starszą niepełnosprawną. Zawsze mówiłam, ze wnuki na świadczenie i owszem ale tylko w przypadku gdy nie ma dzieci osoby niepełnosprawnej lub gdy te nie mogą opieki świadczyć z różnych powodów.
Zdanie te w dalszym ciągu podtrzymuje. Zawsze też uważałam, że należałby dołożyć do orzeczeń oznaczenia bądź jakieś podstopnie aby osoby rezygnujące z pracy w celu podjęcia sie opieki nad niepełnosprawnym ( nie ważne dziecko czy dorosły) w różnym stopniu, były odpowiednio \"wynagradzane\" przez Państwo. Szkoda, ze wycofali się ze skalowania. To naprawdę, po doprecyzowaniu, było całkiem niezłe rozwiązanie.
Wszak wszyscy wiemy, ze nie każdy niepełnosprawny w znacznym stopniu potrzebuje opieki 24 na ha. Tak samo jak wiemy, ze nie każde dziecko niepełnosprawne przez 24 godz na dobę potrzebuje mamy bądź taty. Ale najważniejsze, to twierdziłam i twierdzić będę, ze kasa to nie wszystko. Że najważniejsze to tak skonstruować prawo aby niepełnosprawni mieli również oferowaną pomoc nie materialną, bez względu na jej kształt: darmowe turnusy, leki za przysłowiową złotówkę, sprzęt rehabilitacyjny za grosze, itp.
Dużo by tu jeszcze pisać ale to i tak niczego nie zmieni. Pozostaje tylko czekać aż być może kiedyś, ktoś mądry coś z tym syfem, który jest teraz zrobi.
\'Niestety, nasz zawód, nasza profesja nie cieszą się żadnym szacunkiem, stąd może takie ciche przyzwolenie na takie zachowanie. Co gorsza, to my sami na takie zachowanie pozwalamy, tłumacząc to tym, że osoby do nas się zgłaszające nie mają lekkiego życia, ze przychodzą po pomoc wsparcie i zrozumienie.\'
I dlatego ja na każdym kroku podkreślam, że świadczenia to nie jest pomoc społeczna. Wiem, że są ludzie którym jest ciężko, ale nie w mojej gestii jest rozwiązywanie ich problemów - może dla niektórych to będzie chamskie, może brutalne, ale taka jest prawda. I już nie raz tłumaczyłem petentowi, żeby szanował miejsce (urząd) w jakim się znajduje, i tłumaczyłem, że za obrażanie urzędników jest paragraf i odkładałem słuchawkę kiedy krzyczano na mnie przez telefon. Tak samo jestem niewzruszony kiedy mnie straszą, albo biorą na litość i tak samo nie przejmuję się tymi którzy twierdzą, że będą pisać skargi dopóki wiem, że za mną stoi prawo. Empatia - zupa z azji. Nie ten zawód.
A z resztą się oczywiście zgadzam. I nikt kto nie wydał kilkuset decyzji dotyczących świadczeń pielęgnacyjnych tego nie zrozumie i będzie krzyczał i bluzgał. Nikt kto musiał przyznać świadczenie komuś kto wydaje je \'na waciki\' albo solarium, ale jego dziecko ma \'dobre orzeczenie\' - tego nie zrozumie, nikt kto musiał dać odmowę kobiecie która zgodnie z logiką i sumieniem powinna to świadczenie otrzymać, ale nie spełnia ustawowych przesłanek - tego nie zrozumie, nikt kto widział w jakiej biedzie żyją niektórzy opiekunowie którym należy się znacznie więcej i w jakim dostatku żyją inni którym zgodnie z logiką nie powinno należeć się nic - tego nie zrozumie itd.
~magda
1. Klient (z wikipedii)
klient – obywatel starożytnego Rzymu
Klient – film
klient – ubogi szlachcic uzależniony od możnowładcy
klient – osoba zwracająca się o wsparcie materialne i niematerialne do instytucji pomocy i integracji społecznej
klient – osoba nabywająca towar lub usługę, konsument
2. z Wikisłownik
(1.1) osoba kupująca w sklepie, interesant załatwiający sprawy w urzędzie lub placówce usługowej
3. ze słownika języka polskiego
► klient
1. petent, interesant, kupujący;
2. obywatel starożytnego Rzymu, będący pod opieką prawną patrycjusza
A co do dalszej części komentarza, mam nadzieję, ze to ironia.
całość była ironią, cytat jest z kabaretu Dudek \'\' ucz się Jasiu\'\'. Więcej luzu sipera, szkoda zdrowia to tylko praca, a ludzie zawsze będą mieli jakieś pretensje.
Witam. Jestem tutaj nowa .Moj problem polega na braku pomocy, ze strony rodzenstwa, nad chorą na Alzhaimera mamą. Od ok. 5 lat mama zamieszkała ze mna. Już na początku ze względu na zmianę m-sca zamieszkania , miała lęki , bała się sama zostać w domu. Pracowałam wówczas jako recepcjonistka w hotelu i , żeby być z mamą pracowałam tylko na nocną zmianę. Od ok. dwóch lat stan mamy bardzo się pogorszył. Uzgodniłam wówczas z siostrą , że wyjadę do pracy do Niemiec na 2 mies. , ona zajmie się mamą. Niestety , siostra stwierdziła , że za >takie <pieniądze (1600 zł renta mamy + 200 zł moja dopłata , w moim domu) to ona nie będzie robić!!! Znalazłam w pobliżu m-sca zamieszkania ZOL , do którego oddałam mamę , gdzie miała zapewnioną opiekę , towarzystwo i rehabilitację. Poinformowałam o tym rodzeństwo.Po dwóch dniach odwiedzili mamę i po powrocie zrobili mi scenę jaką wyrodną jestem córką. Siostra powiedziała , żebym mamę zabrała to ona weźmie ją do siebie. Niestety następnego dnia wyparła się obietnicy. Za dwa dni miałam kolejny wyjazd. Siostra została z mamą. Po moim powrocie historia żądania pieniędzy za opiekę nad mamą powtórzyła się.Obecnie stan mamy jest bardzo poważny .Od 4-ch miesięcy jestem z nią 24h , mój stan psychiczny jest niewiele lepszy od mamy.Nie pracuję , nie mam dochodów, potrzeby mamy znacznie wzrosły, rodzeństwo nie poczuwa się do pomocy .Jak zmusić ich do pomocy w opiece nad NASZĄ mamą??????????? Siostra nie pracuje (jej mąż, rolnik jest na rencie i to jedyny ich dochód), brat przyjeżdżał do mamy tylko po moim telefonie , obecnie nie odwiedzają jej wcale. Chciałabym udowodnić im , że opieka nad rodzicem to OBOWIĄZEK ale nie wiem jak się za to zabrać. Może macie jakieś pomysły?