Pierwsza rzecz - nie daj się zastraszyć.
Nic tak nie działa na agresora jak widok postawnego faceta, który prawie leje w gacie ze strachu.
Dobrze wyćwiczyć stanowczość, mam tutaj na myśli postawę i ton głosu.
Strach zastąp rozbawieniem. Szczerze? Zabiłabym kolesia śmiechem, jakby mi groził tępymi nożyczkami. Ksero i monitora nie broniłabym za bardzo, jak miał ochotę wynieść proszę bardzo - jest czas na telefon na policję.