Heiland
Przyglądam się temu, o czym piszesz od jakiegoś czasu. Masz na utrzymaniu bezrobotną żonę i dziecko, do tego kredyt na mieszkanie i najniższą krajową.
Chłopie, ja tak sobie myślę... mam to samo, tylko dwójkę dzieci i na szczęście dobrze zarabiającego męża. Moja pensja idzie na spłatę kredytu, za jego wypłatę żyjemy, rehabilitujemy chore dzieci, często w aptece miesięcznie zostawiam 400-600 zł na leki.
Na Twoim miejscu, mając tak kiepskie perspektywy zmieniłabym pracę na lepiej płatną. Nawet na maszynie w fabryce, więcej zarobisz i mniejsza odpowiedzialność. Małżonka niech też stanie przy taśmie - macie 200% lepiej niż jak sam zasuwasz w gopsie.
Ewentualnie "zrób" dziecku orzeczenie i przyznaj małżonce świadczenie... tak się nie da żyć NIe jestem sfrustrowany do granic możliwości? Starcza Ci do 1-go?
ja też mała gmina wiejska sama jestem i wszystko śr fa dłużnicy sprawozdania ble ble i to wszystko i ze stażowym 1700 netto szału nie ma i gdyby nie mój facet to z dwójką dzieci ( plus kredyt gdzie moja pensja idzie na kredyt i część rachunków ) byśmy nie wiem jak żyli chyba tylko chleb ze smalcem, na smalec ... żenujące jest to, że nie których kierownictwo potrafi docenić bo ja osobiście bym chciała np mieć 3000 brutto 2200 na rękę